Zemścimy się na Amerykanach!

2008-07-24 4:00

Trzy duże turnieje odbyły się bez niego. W tym roku nie ma już ważnej imprezy, w której by go zabrakło. Krzysztof Ignaczak (30 l.) znowu jest libero numer jeden reprezentacji siatkarzy.

Dzisiaj w 12-tysięcznej hali Maracanazinho w Rio de Janeiro pierwsza przygrywka siatkarzy przed Pekinem - mecz grupowy finału Ligi Światowej z USA. Popularny "Igła" i spółka mają Amerykanom coś do udowodnienia. Rok temu przegraliśmy z nimi spotkanie o 3. miejsce LŚ w Katowicach.

Możemy to wygrać

Ignaczak liczy na udany rewanż, choć nie ukrywa, że celem numer jeden są igrzyska.

- Dobrze, że przed igrzyskami zmierzymy się z zespołami, które tak jak my będą walczyć o medale w Pekinie - ocenia libero naszej kadry. - W Rio trener będzie ogrywał podstawową szóstkę, - tłumaczy.

Polacy nie są faworytami turnieju w Rio. Brazylijczycy wygrali 5 edycji LŚ z rzędu, ale co ciekawe, w 2002 roku, kiedy też byli organizatorami finału, w finale przegrali z Rosją.

- W dzisiejszej siatkówce wszystko jest możliwe, łącznie z tym, że to my wygramy Ligę Światową - przekonuje "Igła", który jeszcze niedawno był poza dwunastką...

Cieszy się z zaufania

W 2005 r. trener Raul Lozano (52 l.) wykluczył go ze składu po alkoholowym incydencie. Na mistrzowskie turnieje powoływał Piotra Gacka. Ale na najważniejszą imprezę czterolecia jedzie Ignaczak. Dowiedział się o tym tydzień temu, choć od dawna był faworytem do dwunastki.

- Oczekiwanie na wybór składu było nerwowe i dało się to odczuć na zgrupowaniu, bo każdy chciał dostać bilet do Pekinu - przyznaje "Igła" z wyraźną ulgą. - Czy byłem zdziwiony powołaniem? Raczej nie, po prostu ucieszyłem się, że trener Lozano kolejny raz mi zaufał.

Najnowsze