Dzisiaj w 12-tysięcznej hali Maracanazinho w Rio de Janeiro pierwsza przygrywka siatkarzy przed Pekinem - mecz grupowy finału Ligi Światowej z USA. Popularny "Igła" i spółka mają Amerykanom coś do udowodnienia. Rok temu przegraliśmy z nimi spotkanie o 3. miejsce LŚ w Katowicach.
Możemy to wygrać
Ignaczak liczy na udany rewanż, choć nie ukrywa, że celem numer jeden są igrzyska.
- Dobrze, że przed igrzyskami zmierzymy się z zespołami, które tak jak my będą walczyć o medale w Pekinie - ocenia libero naszej kadry. - W Rio trener będzie ogrywał podstawową szóstkę, - tłumaczy.
Polacy nie są faworytami turnieju w Rio. Brazylijczycy wygrali 5 edycji LŚ z rzędu, ale co ciekawe, w 2002 roku, kiedy też byli organizatorami finału, w finale przegrali z Rosją.
- W dzisiejszej siatkówce wszystko jest możliwe, łącznie z tym, że to my wygramy Ligę Światową - przekonuje "Igła", który jeszcze niedawno był poza dwunastką...
Cieszy się z zaufania
W 2005 r. trener Raul Lozano (52 l.) wykluczył go ze składu po alkoholowym incydencie. Na mistrzowskie turnieje powoływał Piotra Gacka. Ale na najważniejszą imprezę czterolecia jedzie Ignaczak. Dowiedział się o tym tydzień temu, choć od dawna był faworytem do dwunastki.
- Oczekiwanie na wybór składu było nerwowe i dało się to odczuć na zgrupowaniu, bo każdy chciał dostać bilet do Pekinu - przyznaje "Igła" z wyraźną ulgą. - Czy byłem zdziwiony powołaniem? Raczej nie, po prostu ucieszyłem się, że trener Lozano kolejny raz mi zaufał.