Nawet jeśli Skra wygra za tydzień w Kazaniu, o wszystkim zadecyduje nieszczęsny "złoty set", którego nikt nie lubi, ale który w tym przypadku faworyzuje rosyjski klub.
- To jest jak loteria, dwa trzy błędy i może być po meczu, ale liczymy, że szczęście będzie po naszej stronie - ma nadzieję rozgrywający Zenitu Lloy Ball (39 l.).
Rosyjska maszynka się rozkręciła
Nawet pierwszy, wysoko przegrany set nie zaszkodził wczoraj Zenitowi. Rosyjska maszynka nakręcała się z każdą kolejną partią. Siatkarze z Kazania poprawili obronę, postawili ciężkie warunki przede wszystkim zagrywką i blokiem, a seryjne ataki Mariusza Wlazłego (28 l.) nie wystarczyły Skrze.
- W czwartym i piątym przewyż-szali nas zagrywką, my ją mieliśmy wcześniej, ale w tym momencie niestety to przeciwnicy przejęli inicjatywę - tłumaczył po meczu Daniel Pliński (33 l.). - Na pewno nie przegraliśmy w głowach, wyszliśmy na spotkanie wyluzowani.
Wszystko im siedziało
- My o tym mówimy, że przeciwnik zaczął kopać serwisem, w końcówce im wszystko siedziało - podsumował Wlazły (28 l.), który zdobył 27 pkt, zaliczył 5 asów i wykonał aż 45 ataków. - W rewanżu może być nawet sześć setów, bylebyśmy tylko wygrali.
W Kazaniu Skrę czeka zadanie z gatunku "mission impossible".
- Walka, walka i jeszcze raz walka. Chcemy tam zwyciężyć - ambitnie zapowiada Pliński.
Skra Bełchatów - Zenit Kazań 2:3
(25:17, 27:29, 25:21, 17:25, 8:15)
Skra: Wlazły 27, Kurek 17, Piński 14, Winiarski 10, Możdżonek 5, Falasca 2, Zatorski (l) oraz Bąkiewicz 2, Novotny 1, Antiga 1, Woicki, Kłos