Kreowany na lidera zespołu Kasprzak w tym sezonie ligowym jest raczej liderem nieudolności. Z każdym kolejnym meczem w Gorzowie jeździ coraz gorzej. Zamiast wygrywać, musi czyścić kombinezon ubrudzony szprycą mniej znanych zawodników, którzy z łatwością go wyprzedzają.
Grand Prix Finlandii: Podium odjechało Hampelowi
- Oczywiście, że będę rozmawiał z Kasprzakiem, ponieważ nawet w najgorszych snach nikt nie myślał, że to będzie tak wyglądać - mówi trener Stali Piotr Paluch. - Spotkam się z zarządem, ustalimy plan działania, bo jedziemy teraz do trudnego rywala (Falubaz - red.). Nie ma co ukrywać, nie jesteśmy faworytem i trzeba zrobić jakieś radykalne zmiany.
Kasprzak przyzwoity poziom trzyma tylko w Grand Prix. To też denerwuje trenera Palucha.
- Silniki, którymi Kasprzak i Matej Zagar jeździli w GP Finlandii, były zdecydowanie lepsze niż te z meczu z Toruniem. Muszą się zastanowić, czy ważniejsze jest dla nich Grand Prix, czy liga polska, która ich utrzymuje i dzięki której mają co do gara włożyć. Mówię bez ogródek, bo to już jest żenujące, co robią zawodnicy - narzeka Paluch, który po tym meczu oddał się do dyspozycji zarządu.
Świetny przykład doświadczonemu Kasprzakowi daje młokos Bartosz Zmarzlik. 20-latek jeździ fenomenalnie, zdobył już w tym sezonie 51 punktów ("Kasper" tylko 29).
- Ten chłopak myśli o Stali od rana do wieczora, ma ją w sercu. Zastanawiam się, czy inni zawodnicy podchodzą do jazdy w tym klubie tak samo - mówi honorowy prezes Stali Władysław Komarnicki.