Max urodził się w noc poprzedzającą Grand Prix Nowej Zelandii - pierwsze zawody IMŚ w tym sezonie. - Poród zaczął się o 2 w nocy. Zadzwoniono do mnie ze szpitala i cały czas nasłuchiwałem wieści, a po narodzinach nie mogłem już zmrużyć oka - wspomina Holder.
Niewyspany i myślami będący gdzie indziej Holder w Nowej Zelandii spisał się fatalnie, zdobył ledwie 4 punkty. Jednak potem rozpoczął się jego marsz po złoto. - Nie byłoby tego sukcesu bez mojej rodziny. Jestem dumny, że tak daleko zaszedłem. Po to zacząłem ścigać się na żużlu, żeby kiedyś zostać mistrzem świata - mówi najmłodszy w historii zwycięzca cyklu Grand Prix.