Jeszcze na kilkanaście godzin przed Grand Prix Australii wydawało się, że kierowcy F1 będą jedynymi zawodnikami na świecie, którzy postawią się pandemii koronawirusa i ruszą do rywalizacji. Niestety, koronawirus storpedował także wyścig na Antypodach. Decyzja zapadła jednak w dość kuriozalnych okolicznościach bo zespoły i kierowcy długo nie wiedzieli, czy będą się ścigać, czy nie.
Szefowie F1 postanowili jednak, że nie tylko GP Australii zostanie odwołane. W najbliższym czasie nie zobaczymy również wyścigów w Bahrajnie, Wietnamie i Chinach. W czwartkowe popołudnie poinformowano natomiast, że w pierwotnym terminie do skutku nie dojdą także rywalizacje w Holandii, Hiszpanii, oraz Monako, które zaplanowane było kolejno na 3, 10 i 24 maja.
Robert Kubica zamienił SIEKIERKĘ NA KIJEK? Przez swoją decyzję wpadł w tarapaty!
Oznacza to, że kibice F1 muszą uzbroić się w ogromną cierpliwość, ale w obecnej sytuacji wielu powinno to zrozumieć. Szefowie F1 już wcześniej zapowiadali, że wyobrażają sobie scenariusz, w którym rywalizacja będzie toczyła się w zaplanowanej przerwie wakacyjnej. Biorąc pod uwagę kolejne przekładane wyścigi, taki scenariusz wydaje się być bardzo realny.