Kierowca Ferrari został przewieziony na lotnisko karetką, po czym poleciał prywatnym odrzutowcem do Brazylii. Na czole Massy widoczna była wyraźna blizna, ale sympatyczny sportowiec czuł się dobrze.
- Chcę podziękować Bogu i lekarzom, którzy zrobili dla mnie tak dużo - powiedział Brazylijczyk. - Jestem też wdzięczny wszystkim kibicom, którzy modlili się za mnie w tych trudnych chwilach. Teraz lecę do domu i chcę jak najszybciej wrócić do normalnego życia. A jak tylko dojdę do siebie, znów wrócę za kierownicę ferrari.