- Po fakcie mogę powiedzieć, że złożyło się na to parę niefortunnych czynników - mówi Kubica w rozmowie z Onetem. - Pierwszy to taki, że doświadczeni kierowcy WRC tną zakręty dużo bardziej niż mi wydaje się to możliwe podczas zapoznania. Dlatego obserwuję ich ślad i staram się go trzymać. Jeszcze dwa zakręty wcześniej miałem zapisane, żeby nie ciąć, bo znajdował się tam niski murek około półmetrowej długości. Wypatrzyłem go na zapoznaniu, ale jadąc w rajdzie zauważyłem, że inni kierowcy po nim jechali. Kawałek dalej było hamowanie do wolnego lewego zakrętu i potem wyjście prawym czwórkowym, który jechałem tak naprawdę na trzecim biegu. Był ślepy, ale wydawał się bardzo niewinny.
Zobacz: Tomasz Adamek kandydatem do Parlamentu Europejskiego
- To był wypadek przy pracy, czy może wpadka - dodaje Polak. - Najbardziej mi szkoda, że skończyliśmy jazdę, bo do tego momentu jechało mi się bardzo fajnie. Najfajniej odkąd zacząłem jeździć na szutrze. Warunki się poprawiły z tego, co wiem i sądzę, że tam, gdzie trzymałem duży zapas, pojechałbym dużo szybciej. Tego mi najbardziej szkoda. Po dwunastu miesiącach szutrowej "mordęgi" w końcu jechało mi się fajnie po luźnym...
Kubica wystartuje w sobotę ale już tylko w systemie Rally 2.