Justin WIlson miał 37 latt

i

Autor: archiwum se.pl

Śmierć Justina Wilsona pomoże innym. Organy kierowcy uratują życie sześciu osób!

2015-08-26 17:33

Justin Wilson, gwiazda serii IndyCar, zostawił po sobie nie tylko sukcesy w sportach motorowych. Rodzina kierowcy, który zmarł w wyniku obrażeń, jakie doznał w wypadku na torze Pocono, poinformowała, że organy, które zostały przekazane po śmierci, uratują życie sześciu osób! Wilson miał 37 lat, zostawił żonę i dwójkę dzieci.

Justin Wilson zmarł we wtorek w nocy w szpitalu. Był utrzymywany w stanie śpiączki. Do tragicznego zdarzenia doszło w niedzielę na torze w Pocono, w stanie Pensylwania. Z innego bolidu odpadł nos i część uderzyła w Wilsona. Brytyjczyk stracił panowanie nad autem i z impetem uderzył w bandę ochronną, po czym obrócił się kilka razy na torze. Służby ratownicze  przetransportowały kierowcę do szpitala. Pierwsze informacje mówiły o stanie krytycznym. Wilson został wprowadzony w stan śpiączki farmakologocznej.

WIDEO: Tragiczny wypadek Justina Wilsona

- On już dawno podjął decyzję o tym, że gdyby coś się z nim stało, chce uratować innych ludzi. Justin podjął decyzję o przekazaniu organów do transplantacji, my ją tylko zrealizowaliśmy - poinformował brat Wilsona, Stefan.

Wilson jeździł w IndyCar od 2008 roku. W 2003 roku stratował w Formule 1, w barwach stajni Minardi i Jaguar. Najlepszy wynik to 8. miejsce w Grand Prix USA.