Przypomnijmy, że w 2020 roku w trakcie Grand Prix Bahrajnu Grosjean jechał z szybkością przekraczającą 200 km na godzinę, gdy na pierwszym okrążaniu uderzył w bandę, a jego w pełni zatankowany w tym momencie Haas rozpadł się i stanął w płomieniach. Francuz, którego chronił fragment auta ze strefą bezpieczeństwa, nie od razu mógł wydostać się z płonącego pojazdu, sytuacja wydawała się niezwykle poważna, w końcu kierowca wyskoczył z płomieni, gdy służby rozpoczęły już gaszenie ognia. Ostatnia zarejestrowana prędkość bolidu Grosjeana wynosiła 219 km/h, a przeciążenie przy uderzeniu – 53G.
Pozostałości samochodu Grosjeana, a konkretnie dwie rozdzielone przy wypadku jego części, były do tej pory trzymane pod kluczem, ale postanowiono wykorzystać je jako eksponat na wystawie F1 w jej części nazwanej „Przeżycie”. Przy okazji zostaną zaprezentowane niepublikowane materiały filmowe z wypadku.
Tak wygląda Romain Grosjean po MAKABRYCZNYM wypadku. Co on ma na rękach? [WIDEO]
– Podwozie jest nadal w jednym kawałku, halo (system ochrony głowy – red.) jest na swoim miejscu i poza uszkodzeniami i spaleniami nadal wygląda to wszystko tak, jak być powinno. Myślę, że to uratowało mi życie – przyznał Grosjean, który odniósł w wypadku poważne oparzenia dłoni. Zanim bowiem francuski kierowca wydostał się z bolidu, minęło blisko pół minuty. Spaliły się nie tylko elementy karoserii, częściowemu stopieniu uległ także kask zawodnika.
Ujawniono plany Roberta Kubicy na ten sezon. Kibice będą zachwyceni!
36-letni Grosjean, który obecnie ściga się w serii IndyCar w USA, opowiadał, co się zdarzyło na towarzyszącym wystawie filmie. – Z mojego punktu widzenia był to poważny wypadek, ale nie zdawałem sobie sprawy z uderzenia ani z tego, jak groźnie to wyglądało z zewnątrz – mówił. – Dopiero gdy następnego dnia poprosiłem kogoś, żeby mi pokazał, jak to wyglądało, zdałem sobie z tego sprawę. Moja żona oglądała ten wyścig z moim ojcem i naszymi dziećmi. Zapamiętają ten moment na całe życie.
Znana dziennikarka zajmująca się Formułą 1 miała wylew. „Mam trudności z mówieniem”
I przypomniał jakie miał kłopoty z wyjściem z płonącego samochodu. – Zdałem sobie sprawę, że moja lewa stopa utknęła w podwoziu i pociągnąłem ją tak mocno, jak tylko mogłem. Mój but pozostał w środku, ale stopa się poluzowała, więc mogłem wyjść. To było 120 kilogramów paliwa plus akumulator, oba się paliły – przypomniał Grosjean.