Informacje o wypadku Tomasza Golloba wstrząsnęły polskim światem sportu. Upadek okazał się bardzo poważny w skutkach - mistrz cały czas jest częściowo sparaliżowany, ale ciężko walczy o powrót do zdrowia. Walka ta jest jednak bardzo nierówna, o czym opowiedział w najnowszym "Newsweeku".
Gollob przyznał, że próbował przeróżnych metod leczenia. Trafił w tej sprawie do Chin, Stanów Zjednoczonych i wielu europejskich lekarzy. - Moje życie teraz to ciągłe próby znalezienia sposobu, żeby jakoś ten ból uśmierzyć - otwarcie przyznaje w wywiadzie. Niestety, były żużlowiec jak na razie nie czuje poprawy.
Do dziś niechętnie wypowiada się na temat wypadku. Powiedział jednak, że ciągle czuje ból, którego nie da wyrazić się żadną skalą. - Gdy zostałem wybudzony, miałem wrażenie, jakby moje nogi ktoś włożył do wrzątku. To właśnie taki ból: wrzątek i rażenie prądem. Przez dwa lata nie przespałem żadnej nocy - mówi Gollob w rozmowie z "Newsweekiem".
Siedmiokrotny mistrz świata, który dwa lata temu doznał wypadku i poważnego urazu kręgosłupa przyznaje jednak otwarcie, że czasem jego sny się spełniają. Gdy był młody śniły mu się zwycięstwa na torze, we wczesnych latach kariery, że zostaje mistrzem świata. - Parę razy mi się śniło, że stanąłem na nogi. (...) Sny czasami się sprawdzają - kończy. Oby i tym razem ten scenariusz się ziścił!