Grand Prix w Lesznie. Tomasz Gollob i Jarosław Hampel skoczyli sobie do gardeł!

2012-04-30 11:35

W wielkim finale Grand Prix Europy w Lesznie o zwycięstwo walczyli Tomasz Gollob (41 l.) i Jarosław Hampel (30 l.). To była walka na noże. Polacy tak się w niej zapamiętali, że wykorzystał to Australijczyk Chris Holder (25 l.), który zajął pierwsze miejsce.

Gollob i Hampel tasowali się na czele od pierwszego wirażu. Wydawało się, że któryś z nich musi wygrać. Bliżej wygranej był Gollob, ale niedaleko przed metą popełnił błąd i wyprzedził go Holder. Gollob przyjechał drugi, trzeci był Hampel, czwarty Szwed Andreas Jonsson (32 l.).

"Mały" (przydomek Hampela) miał do Golloba ogromne pretensje, że jeździł nieczysto, pozbawił go zwycięstwa. Najpierw wygrażał mu na torze, a po zjechaniu do parku maszyn doszło do awantury pomiędzy oboma zawodnikami i ich teamami.

Leszczyńska publiczność oczywiście stanęła po stronie swojego pupila - Hampela, jeżdżącego w barwach miejscowej Unii. Wchodzący na dekorację Gollob został przeraźliwie wygwizdany. Pod adresem jego i byłej żony skandowano nienadające się do cytowania epitety. Ale po zawodach Gollob sensownie tłumaczył się dziennikarzom.

- Przepraszam Jarka, ale taki jest sport. Nie uważam, bym nie mógł wyprzedzić innego Polaka. Nie miałem złych zamiarów, chciałem tylko dojechać do mety na jak najwyższym miejscu. W Nowej Zelandii Jarek pojechał podobnie i nie miałem do niego pretensji - argumentował.

Hampel, kiedy już trochę ochłonął, przyznał, że finał został rozegrany w sportowym duchu, choć nie ukrywał, że nie spodziewał się takiej postawy Golloba.- Uważam, że powinniśmy się wzajemnie szanować. Teraz wiem, że aby wygrać, trzeba być twardszym. To zawody indywidualne i każdy z nas musi kolekcjonować punkty. Dlatego nie ma odpuszczania - podkreślił Hampel, który mimo trzeciego miejsca w Lesznie awansował na pozycję lidera cyklu.

Zwycięzca Holder zaznaczył, że gdyby Polacy nie zaczęli walczyć ze sobą, mógłby zapomnieć o triumfie. - Gdzie dwóch się bije, tam Holder korzysta - skwitował roześmiany Australijczyk.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze