- Znów jestem mistrzuniem - cieszy się Jackiewicz (którego koledzy prywatnie nazywają... mistrzuniem). - Robiłem z nim, co chciałem, udowodniłem, że jestem lepszy. Jestem trochę zawiedziony, bo... za łatwo mi poszło. Chciałem się z nim trochę dłużej pobawić. Inna sprawa, że i tak dużo wytrzymał.
Jackiewicz po walce wybrał się na lody, których musiał sobie odmawiać przez ostatnie tygodnie. Na dłuższe obżarstwo nie będzie mógł sobie pozwolić, bo już 30 czerwca wyjdzie do ringu po raz kolejny. - Pas Unii Europejskiej jest fajny, ale ja mierzę znacznie wyżej. Wciąż wierzę, że zostanę mistrzem świata - nie kryje mistrzunio Rafał.