Były prezydent był wielkim fanem boksu za czasów Gołoty i nadal interesuje się pięściarstwem na najwyższym światowym poziomie. Tuż przed pierwszą walką Polaka z Bowe'em był w USA, gdzie w Waszyngtonie spotkał się z Billem Clintonem. Trzy dni później w legendarnej Madison Square Garden w Nowym Jorku Gołota wyszedł do ringu z Amerykaninem.
Arcytrudne zadanie przed Szeremetą. "Robię to dla kasy, by moim dzieciom żyło się lepiej"
Kwaśniewski z powodu obowiązków służbowych na walkę nie dotarł, ale spotkał się z Gołotą kilka dni później w konsulacie RP na nowojorskim Manhattanie. Panowie zamienili kilka zdań na temat przegranego w zadziwiających okolicznościach pojedynku. Były prezydent we wspomnianej książce uchylił rąbka tajemnicy ze swojej rozmowy z naszym pięściarzem.
- Zadałem mu wtedy pytanie: "Panie Andrzeju, tak wspaniale pan walczył, co się stało?". On taki trochę zakłopotany, górujący nade mną, wielkie chłopisko. Zacinając się, mówi: "No, sz-sz-szczerze m-mam powiedzieć, p-pa-panie prezydencie?". "Szczerze, panie Andrzeju". "No, wkur*** mnie" - czytamy w książce "Niepokonany w 28 walkach".
Były prezydent dodał, że do odpowiedzi Gołoty podszedł z uśmiechem na ustach.
- Ja się roześmiałem, Gołota chyba nie. Ale jak później o tym pomyślałem, to doszedłem do wniosku, że powiedział mi najszczerszą prawdę. Motyw psychiczny tego zachowania zapewne płynął właśnie gdzieś stamtąd. Jakimś gestem, słowem albo w jeszcze inny sposób Bowe doprowadził go do tego rodzaju, nazwę to elegancko, irytacji, wskutek czego Gołota zachował się nieracjonalnie.
Obie walki Gołoty z Bowe'em zakończyły się dyskwalifikacją Polaka za uderzenia poniżej pasa.
>>>KSIĄŻKĘ "NIEPOKONANY W 28 WALKACH" MOŻECIE KUPIĆ TUTAJ - KLIKNIJ!<<<