"Super Express": - Kiedy wracasz na ring, bo słyszałem, że nadal ciekawych propozycji nie brakuje?
Mariusz Wach: - To prawda, propozycji nie brakuje, ale teraz czeka mnie wymuszona przerwa. Muszę w końcu raz a dobrze wyleczyć starą kontuzję. Poza tym muszę popracować nad swoją sylwetką, bo w ostatnim pojedynku z Michałem Bołozem nie wyglądało to dobrze. Nie byłem zadowolony ze swojej wagi i z tego jak wyglądałem.
- Słyszałem też, że po głowie chodzi ci pojedynek w kickboxingu.
- Zgadza się. To kolejne moje widzimisię, pomysł pojawił się po jakimś przyjętym ciosie (śmiech). Rozmawiam z jedną z federacji i bardzo chciałbym wystąpić na ich gali. Zapewniam jednak, że jeśli skuszę się na kickboxing czy MMA, to nie zobaczycie mnie we freakowym pojedynku, bo moim rywalem na pewno będzie drugi sportowiec.
- Będąc na obozie u Ołeksandra Usyka przed jego walką we Wrocławiu z Danielem Dubois mówiłeś mi, że w ewentualnym starciu Ukraińca z Tysonem Furym to Brytyjczyk będzie zdecydowanym faworytem. Czy po pojedynku Fury'ego z Francisem Ngannou zmieniłeś zdanie?
- Nie do końca. Na pewno po ostatnich wydarzeniach walka Fury'ego z Usykiem nabrała dodatkowych smaczków, ale nie mam żadnych wątpliwości, że w starciu z Usykiem Fury będzie zupełnie innym zawodnikiem niż z Ngannou. On do tej batalii podszedł poważnie od strony bokserskiej, bo miał ciężkie sparingi i normalnie zasuwał na sali, ale moim zdaniem psychicznie zlekceważył rywala. Myślał, że będzie dominował nad Ngannou, że prędzej czy później powali go na deski, a wyszło inaczej. Mimo wszystko do pojedynku z Usykiem przygotuje się o niebo lepiej. Sam sobie będzie chciał udowodnić, że może pokazać więcej niż z Ngannou.
- A czym głównie zaskoczył cię Ngannou?
- Przede wszystkim twardą szczęką. Mam groźnego konkurenta w tej kategorii (śmiech). Fajnie się bronił, z kolei w ataku brakowało tych bokserskich detali - timingu czy ponowienia akcji. Tak czy siak zaprezentował się bardzo dobrze i kolejne walki z fajnymi rywalami to zapewne tylko kwestia czasu.
- Wróćmy do Usyka. Podobno za ostatnie sparingi dostałeś od niego specjalny bonus. To prawda?
- Tak. Wiadomo, że takie sparingi to moja praca i jadę na nie, by zarobić, ale taki dodatkowy finansowy bonus za dobrą postawę w ringu to fajna rzecz. Dla mnie jednak ważniejszy od tej dodatkowej kasy jest szacunek na jaki zapracowałem sobie u Usyka i jego sztabu. Trenerzy podchodzili do mnie, chwalili mnie, to super uczucie.
- Na koniec pytanie o twojego przyszłego teścia Apoloniusza Tajnera, który został posłem. Nie namawia cię na politykę?
- Nie wiem, od jakiego wieku można brać udział w wyborach prezydenckich (śmiech), ale chyba nadal jestem za młody. A tak na poważnie, to bardzo mu kibicuję. Odnajdzie się w sejmie i będzie świetnym posłem. Będziemy mieli dużo powodów do radości, ma fajne pomysły i oby tylko reszta go słuchała.