Mateusz Masternak stanął przed życiową szansą zdobycia mistrzostwa świata i przez większość pojedynku a Anglikiem Chrisem Bilamem-Smithem wydawało się, że „Master” może spełnić swoje marzenie. Niestety, po siódmej rundzie ból doskwierający Polakowi był tak wielki, że nie mógł on złapać oddechu czy wstać ze stołka i zdecydowano o poddaniu walki. Początkowo mówiło się o tym, że nasz pięściarz uszkodził żebro, a jego rywal twierdził po walce, że... jego trener już wcześniej widział problemy Polaka i nakazał mu obijać właśnie jego bok. Teraz jednak prawda okazała się całkiem inna, a Masternak zadał kłam niektórym twierdzeniom przeciwnika.
Mateusz Masternak wyjawił prawdę o swojej kontuzji. To nie złamanie
W rozmowie z „Super Expressem”, jakiś czas po walce, Mateusz Masternak tak wypowiedział się na temat swojej kontuzji. – Lekarze powiedzieli, że mam oderwaną tkankę od żeber. Każdy oddech, skręt to jest ból i ciężko cokolwiek zrobić – przekazał „Master”. Zdradził wówczas jednak, że ta diagnoza nie jest oparta na prześwietleniu. Później potwierdził w mediach społecznościowych, że kontuzja nie ma związku z uszkodzeniem kości – Co do felernej kontuzji - złamanie żebra wykluczone. Prawdopodobnie podczas szarpaniny w klinczu pozrywały mi się mięśnie międzyżebrowe. Takiego bólu jeszcze w ringu nie czułem, ale najgorsze jest to, że przy tym bardzo ciężko się oddycha. Dalej to diagnozujemy – poinformował polski pięściarz.
Odniósł się także do słów Anglika, który twierdził, że jego trener przed walką zauważył jakiś problem z żebrem Masternaka. Ten ostro na to odpowiedział. – Smith w wywiadzie po walce powiedział, że już przed walką z trenerem widzieli, że mam problem z żebrem i trzeba bić po dole. Oczywiście to g*wno prawda, mówią tak tylko dlatego, że walka nie układała im się po myśli, i że wygrana nie jest przypadkiem, tylko konsekwencją taktyki. Widzieliście podczas przygotowań na pewno, że regularnie daje sobie obijać doły i nie wygląda to tak, jakbym musiał się oszczędzać – wyjaśnił Mateusz Masternak w poście na Facebooku.