Mateusz Masternak stanął przed życiową szansą. Przeszedł bardzo długą i krętą drogę, aby móc zawalczyć o pas mistrza świata. Faworytem starcia z Chrisem Billamem-Smithem nie był, ale podchodził do pojedynku z wielką pewnością siebie. Tę pewność widać było od pierwszych sekund walki, bo choć Anglik starał się zaatakować, to Masternak nadawał rytm starcia i był szybszy oraz bardziej precyzyjny w atakach.
W każdej rundzie podkreślał swoją przewagę. Billam-Smith bardzo często starał się klinczować i wówczas atakował rywala. Najczęściej obijał żebra reprezentanta Polski, ale mimo tego na kartach punktowy raczej prowadził Masternak. Polak często trafiał kombinacjami, a głowa aktualnego mistrza bardzo często odskakiwała. Jeszcze w siódmej rundzie wszystko wyglądało dobrze.
Ale niestety siódme starcie okazało się ostatnim. Narożnik przed ósmą rundą poddał Masternaka, a wszystko przez kontuzję, jakiej doznał pięściarz. Jak się okazało żebra zawodnika ucierpiały bardzo mocno i doszło do ich złamania. Lekarz zalecił błyskawiczne prześwietlenie, a marzenia Masternaka uleciały...