Od dłuższego czasu grupy Knockout Promotions, MB Promotions i Tymex Boxing Promotion mają podpisany kontrakt z TVP Sport. Nic więc zatem dziwnego, że pomysł gal TVP Sport Boxing Night powraca co jakiś czas. Ostatnio wspomina się o nim coraz częściej i głośniej. Pytanie, czy promotorzy Andrzej Wasilewski, Mateusz Borek i Mariusz Grabowski rzeczywiście byliby się w stanie dogadać i stworzyć projekt na wzór tak cenionego przed laty Polsat Boxing Night.
- W boksie nie ma rzeczy niemożliwych. Boks to jest taka dziwna dyscyplina, że kiedy wydaje się, że wszystkie mosty są spalone, to ktoś błyskawicznie buduje kładkę, którą wszyscy przechodzą i znowu się przyjaźnią. To jest przede wszystkim biznes, sport jest na drugim miejscu. W tych kategoriach trzeba to rozpatrywać i mieć nadzieję, że taki moment nadejdzie. Najbliższe byłoby porozumienie między Andrzejem Wasilewskim i Mateuszem Borkiem - powiedział nam Pindera.
Gdyby się panowie dogadali, to zdaniem Pindery można by zrobić kilka naprawdę ciekawych walk dla polskich kibiców.
- Walka Krzysztofa Głowackiego z Krzysztofem Włodarczykiem na pewno by się znakomicie obejrzała. Ja wiem, że większość zawodników czeka na pojedynek za granicą za spore pieniądze, ale takie polsko-polskie starcia mogłoby się naprawdę dobrze sprzedać w systemie PPV. Cały problem polskiego boksu polega jednak na tym, że tych liczących się pięściarzy moglibyśmy policzyć na palcach obu rąk. Z drugiej strony nie trzeba zestawiać ze sobą wyłącznie bokserów z ekstraklasy, by zrobić dobrą walkę. Przykładów z przeszłości nie brakuje. Można wymienić chociażby batalię Szymański - Talarek i 10 nokdaunów czy rywalizację Krzysztofa Cieślaka z Arielem Krasnopolskim. Dobry matchmaking to podstawa. Gdybyśmy usiedli i spokojnie przeanalizowali, to takich interesujących zestawień moglibyśmy znaleźć na co najmniej dwie gale - dodał Pindera.
Mistrz UFC zamienił MMA na boks i wyzywa najlepszych. Chce się bić z Furym i Joshuą!
Gale TVP Sport Boxing Night to jedno, drugie - czy w najbliższych kilku miesiącach mamy szansę na zawodowego mistrza świata z Polski?
- Myślę, że więcej zależy tu od promotorów niż samych pięściarzy. Na dziś by się mogło wydawać, że najbliżej walki o tytuł jest Michał Cieślak, ale jeśli nie uporządkuje tych wszystkich spraw z kontraktami, to ta historia może się oddalać w nieskończoność. Kto wie, czy w tej sytuacji bliższy pojedynku o pas nie będzie Mateusz Masternak. Cieślak moim zdaniem jest numerem jeden w wadze junior ciężkiej w Polsce, ale Masternak śmiało może zapytać - "A dlaczego nie ja?". W danym momencie to Cieślak ma większy potencjał i dlatego stawiam go wyżej. Doświadczenie z dużych pojedynków jest jednak po stronie Masternaka - zaznaczył Pindera.
Blisko walki o pas może być wkrótce także Łukasz Różański. Kilkanaście dni temu poznaliśmy pierwszego mistrza świata w nowej kategorii wagowej bridger - został nim Oscar Rivas, a Różański w rankingu federacji WBC zajmuje wysokie czwarte miejsce.
- Różański z takim Rivasem z walki z Ryanem Rozickim, gdyby był dobrze przygotowany, to o dziwo miałby szanse. Nie sądziłem, że ich walka może tak wyglądać, stawiałem, że jednak ciężki Rivas poradzi sobie z naturalnym cruiserem znaczniej łatwiej. A tymczasem miał problemy. To tylko pokazuje, że boks uczy pokory zwłaszcza tych, którzy uważają, że wszystko o nim wiedzą. Z jednej strony mamy teoretycznie słabszego zawodnika, skazywanego na pożarcie, który dostaje szansę i to wyzwala w nim dodatkową energię, z drugiej faworyt, być może zbyt pewny siebie i lekceważący przeciwnika. Trzeba o tym pamiętać. Rozmawiałem z Łukaszem i on najchętniej chciałby zmierzyć się z Rivasem na stadionie w Rzeszowie przed kilkunastoma tysiącami kibiców - zakończył Pindera.
Wszyscy za Canelo! Walka o cztery pasy, ale faworyt tylko jeden