Rafał Jackiewicz przez całą walkę był wyraźnie słabszy od Słoweńca.
- Jestem wściekły na siebie, bo dałem się pokonać - mówił reporterowi "Super Expressu" w szatni tuż po walce. - Nie wiem, co się działo. Po prostu nie boksowałem, nie robiłem tego, co powinienem. Czuję się pokonany, gorzej być nie może...
Zaveck był świetnie przygotowany taktycznie. Jackiewicz nie był w stanie odwrócić losów walki.
- Przyjechałem tu po pas, byłem święcie przekonany, że się uda. Co zawiodło? Tylko ja - mówił załamany Jackiewicz.
- Czułem, że przegrywam, próbowałem coś zmienić, ale nic mi nie wychodziło. Wszystko miałem idealnie ułożone: doskonałe przygotowania, sparingi, dieta, całe życie ułożone i... spieprzyłem.
Przeczytaj koniecznie: Smuda po meczu z Ukrainą
Przez całą walkę Zavecka dopingowało 14 tysięcy fanatycznych kibiców. To na pewno nie pomagało Polakowi. Ten jednak nie szuka wymówek.
- Bez jaj! Przegrałem i koniec pieśni - ucina. - Ale to nie jest koniec Jackiewicza. Sam doszedłem do walki o mistrzostwo świata, choć 2 lata temu nikt w to nie wierzył. Czemu miałbym tego nie zrobić jeszcze raz? Teraz jestem załamany i wściekły, ale się nie poddam, ja nie z tych.
Dla Polaka porażka ma wymiar nie tylko sportowy. Jackiewicz wierzył, że wygra i w kolejnych pojedynkach zarobi na spłatę mieszkania.
Był tak pewny siebie, że postawił u bukmacherów na swoje zwycięstwo 10 tysięcy złotych. Chciał postawić dwa razy więcej, ale nie zdążył zdobyć gotówki.
Patrz też: Włoszczowska: Myślałam że nie dojadę
- Wiem, że sporo osób też na mnie stawiało. Przepraszam, dałem d... - kaja się. Z powodu walki bokser dwa razy przekładał termin ślubu, ostatecznie ożeni się za miesiąc. Śmiał się, że dla narzeczonej Marty Mrówki (32 l.) to lepiej, bo wyjdzie za mistrza świata, a nie Europy.
- Teraz najchętniej bym odwołał ślub, ale nie mogę tego zrobić Mrówce - przyznaje bokser. - Kto po tym laniu teraz przyjdzie na ślub? Chyba tylko Mrówka, bo mnie kocha...
Dejan Zaveck (34 l.) o pojedynku z jackiewiczem: To była piekielnie trudna walka
Słoweński mistrz świata zapowiadał, że zrewanżuje się Rafałowi Jackiewiczowi (33 l.) za porażkę sprzed dwóch lat. I słowa dotrzymał. - Nie spodziewałem się, że to będzie tak piekielnie trudny pojedynek - przyznał po ogłoszeniu werdyktu. - Najbliższy tydzień będę odsypiał i odpoczywał. Ta walka kosztowała mnie mnóstwo sił, a przygotowania wiele wyrzeczeń - nie ukrywa. - Myślałem, że pójdzie mi łatwiej. Rafał dzielnie walczył i do końca był niebezpieczny.
Po walce lekarze zszywali Jackiewiczowi głębokie rozcięcie łuku brwiowego. Zaveck zajrzał do szatni Polaka, żeby spytać, czy wszystko z nim w porządku. Słoweniec udowodnił, że zasługuje na przydomek "Mr. Simpatikus". Szkoda tylko, że w ringu nie był taki sympatyczny...
Trener Fiodor Łapin szuka przyczyn poraŻki Robert się bał
- To jest walka o mistrzostwo świata, tu nie ma mowy o kalkulowaniu. To walka na całego: albo on pójdzie na deski, albo ja. Rafał niestety bał się zaryzykować i dlatego przegrał - mówi Fiodor Łapin, trener Polaka. Dla Jackiewicza była to pierwsza w życiu walka o taką stawkę. - I niestety było to widać. Rafał był spięty, nie boksował tak, jak potrafi, nie robił tego, co zaplanowaliśmy - podkreśla Łapin. - Nie wiem, czemu tak się stało. Może zjadła go presja, może się trochę wystraszył. Na pewno bał się postawić wszystko na jedną kartę. Szkoda, bo ta walka była do wygrania.
Zobacz wywiad z Jackiewiczem po walce - ostrzagamy przed niecenzuralnym słownictwem