Gdy Rosja najechała na Ukrainę, trzy z czterech największych bokserskich federacji bokserskich zdecydowały, że pięściarze z kraju agresora nie będą mogli brać udziała w walkach mistrzowskich.
Wyłamała się tylko WBA, a to wszystko rzecz jasna ze względu na zaplanowany na 7 maja wielki bój Canelo Alvareza z Biwołem. Nie po raz pierwszy w boksie zawodowym to pieniądze stanęły na pierwszym miejscu. Nawet kosztem tysięcy niewinnych ofiar wojny w Ukrainie.
Wiele osób ze środowiska bokserskiego namawiało do bojkotowania walki w Las Vegas, a w tym gronie był m.in. Władimir Kliczko. Były mistrz świata wagi ciężkiej w jednym z wywiadów przyznał, że każdy, kto reprezentuje Rosję, powinien być ukarany i zawieszony, bo tylko w ten sposób można pokazać Władimirowi Putinowi, że cały świat jest przeciwko wojnie.
Mateusz Borek szykuje wielką awanturę w ringu! Znamy coraz więcej szczegółów
Co na to Biwoł?
- Kibicowałem Kliczce przez całą jego karierę. Lubię jego styl walki. Jako były sportowiec powinien jednak wiedzieć, że sport różni się od polityki. On teraz jest politykiem i to smutne, że miesza sport z polityką. Najważniejsze jest to, że kibice chcą zobaczyć moją walkę z Canelo - wypalił rywal Canelo Alvareza.
Brak nam słów...
Od 40 dolarów do 53 milionów! Król boksu zarobi krocie za najbiższą walkę