"Super Express": - Już się znacie z Mollo, w rewanżu będzie więc ciężej niż w pierwszej walce czy łatwiej?
Artur Szpilka: - Wszystko okaże się w ringu, gdzie jeden i drugi da z siebie wszystko. Ja nastawiam się na wykonanie planu i nie myślę, czy będzie ciężko czy łatwo.
- Gala odbędzie się na otwartym powietrzu. W ringu będzie duszno, nie boisz się, że w pewnym momencie cię zatka?
- Jestem przygotowany również na to. Obaj będziemy mieli takie same warunki, więc wszystko wyjdzie w praniu.
- W pierwszej walce Mollo trafiał cię lewym sierpem. Będziesz zwracał uwagę na to zagranie?
- Przerobiliśmy kilka obron przed takimi atakami. Będę skoncentrowany, więc jego lewy sierpowy nie powinien do mnie nawet dojść.
- W lutym stoczyliście ringową wojnę. Teraz będzie podobnie?
- Nastawiam się na wojnę, ale to będzie wojna jednostronna. Wtedy dałem mu pole do popisu, teraz będę szybki, nieuchwytny i będę bił mocno.
- Jak jest wojna, to muszą być ofiary. Walka skończy się przed czasem?
- On nie ma szans wytrwać pełnego dystansu. To kwestia czasu, wcześniej czy później Mollo padnie.
- To walka o twoje być albo nie być w USA?
- To może być moment przełomowy. Mam szansę podpisać umowę z większą amerykańską telewizją, na skalę światową. Dla mnie to ogromna mobilizacja i szansa. Fajnie, że po tej walce nie mam zaplanowanej następnej. Wtedy boksowałem z myślą, że czeka mnie starcie z Zimnochem. Do niego nie doszło, ale zachowywałem się ostrożniej. Teraz tego nie będzie, liczy się tylko wojna.