"Super Express": - Zacznijmy od początku. Od kiedy współpracujesz z Michałem?
Zbigniew Ratyński: - Od 2014 roku. Przyjechał kolega z pytaniem czy nie moglibyśmy zostać sponsorem Michała i po krótkim namyśle zgodziłem się. Michał miał wtedy podpisaną umowę promotorską z Tomaszem Babilońskim i Andrzejem Gmitrukiem. Oni te walki organizowali, ale nie było pieniędzy na przygotowania, sparingpartnerów i sprzęt sportowy. Zaczęliśmy więc go sponsorować, później podpisaliśmy z nim umowę promotorską no i od 2015 roku jesteśmy współpromotorami Michała.
- Teraz łączy was jednak nie tylko praca, ale i przyjaźń.
- Pochodzimy z jednej gminy, mieszkamy od siebie kilka kilometrów, przez te lata relacja nabrała innego charakteru, takiego bardziej osobistego. Na pewno nie jest to relacja pracownik - pracodawca, w tej chwili traktuję Michała jak bardzo bliskiego przyjaciela, jak syna. Staram mu się pomagać w każdy możliwy sposób - nie tylko finansowo, ale i doradzam mu w wielu kwestiach, załatwiam za niego różne sprawy, itd.
- W ringu to zabójca o twarzy zabójcy, a poza nim?
- Coś w tym jest - w ringu jest wojownikiem, łobuzem a poza to bardzo skromny i grzeczny facet. W tej chwili to oczywiście dorosły mężczyzna, ale jak zaczynaliśmy współpracę osiem lat temu, to był to jeszcze taki dzieciak. Teraz się rozwinął mentalnie, wydoroślał, został ojcem, założył rodzinę i został prawdziwym mężczyzną.
- Liczyłeś, ile pieniędzy zainwestowałeś w Michała?
- Liczyłem, trochę tego było. To była pewna inwestycja. Do tej pory rzadko się zdarzało, by wyciągnąć z niej jakieś pieniądze, a jak już się udało, to były to małe kwoty, ale teraz doszliśmy do takiego poziomu i takich walk, że można myśleć, że ta sytuacja się zmieni. Zwłaszcza, jeśli Michał wygra z Okoliem. Z drugiej strony ja nigdy nie robiłem tego tylko dla kasy, pieniądze są oczywiście ważne, ale są na drugim miejscu. Bardziej robiłem to, bo polubiłem Michała i polubiłem boks, bo wcześniej zbytnio się nim nie interesowałem. A teraz robię to już dla własnej satysfakcji. Każdy pojedynek Michała oglądam z chęcią, chcę zobaczyć jak się rozwija, bo on z walki na walkę jest lepszym pięściarzem.
Raubo, Szpilka, Kostyra. Eksperci typują dla nas walkę Polaka o mistrzostwo świata
- Nie brakuje głosów, że mogliście załatwić znacznie lepszych sparingpartnerów dla Michała. Kilku pięściarzy was jednak zawiodło, prawda?
- Do Zakopanego mieli przyjechać Jordan Thompson i Richard Riakporhe, ale jeden i drugi w ostatniej chwili odwołali sparingi. Uważam, że zrobili to celowo, by pomóc swojemu rodakowi. Najpierw się zgodzili, zaakceptowali naszą ofertę finansową, my na nich czekaliśmy, a oni nas po prostu zrobili w Bolka. Nie było w tym naszej winy. Ściągnęliśmy innych w ich miejsce (m.in. Wiktor Wychryst, red.) i uważam, że nie są gorsi, ale przez 2-3 dni mieliśmy pewne zawirowania, bo na szybko musieliśmy szukać zastępstwa.
- Czyli nie poszło o finanse?
- Kasa, jaką chcieli Brytyjczycy, była znacznie większa niż ta, jaką dotychczas płaciliśmy za sparingi, ale my się na ich warunki zgodziliśmy. Jednak jak doszło do kupowania biletów na samolot, to ni stąd ni zowąd powiedzieli, że jednak nie przylecą.
Studnie głębinowe, Rocky, rower, Gołota i ukochany syn. Z tej strony Michała Cieślaka nie znaliście! [TYLKO U NAS]
- Zawirowań promotorskich wokół Michała w ostatnich latach nie brakowało, ale sam pięściarz zaznacza, że na ciebie zawsze mógł liczyć.
- Michał może zawsze na mnie liczyć, ale i ja na Michała. Co do tych zawirowań, to jeśli usiądziemy do stołu - tak jak teraz to zrobiliśmy - i po prostu porozmawiamy normalnie, a każdemu będzie zależało, by do danej walki doszło, to dojdzie do niej tak jak w przypadku pojedynku z Okoliem. Do tej pory z różnych powodów różnie to wychodziło, ale generalnie to ja od tych ośmiu lat ciągle jestem przy nim. Inni promotorzy się zmieniali, byli tylko na papierze, nie inwestowali w Michała i dlatego dochodziło do sprzeczek między nami.
- A jak jest teraz?
- W tej chwili sprawę uważam za zakończoną, wierzę, że już nikt do nikogo nie będzie rościł żadnych pretensji. Powinniśmy wspólnie pracować na to, by Michał zdobył pas mistrza świata i potem długo pozostał tym mistrzem, bo mało mamy takich Michałów w Polsce. Taka jest prawda.
Okolie straszy Cieślaka przed walką o pas mistrza świata! Chce go znokautować jak Wilder Szpilkę