Po latach spędzonych na bokserskich salkach treningowych Artur Szpilka postanowił wreszcie spróbować innej dyscypliny. Choć z MMA łączono go od wielu lat, to dopiero stosunkowo niedawno rozpoczął przygodę z walkami w klatce. Jednak jego umiejętności chętnie podziwiają kibice i nic dziwnego, że "Szpila" również w oktagonie dostaje coraz to głośniejsze starcia. Już wkrótce pochodzący z Wieliczki wojownik na PGE Narodowym w Warszawie zmierzy się z potężnym Mariuszem Pudzianowskim. Szpilka przygotowuje się do walki niezwykle sumiennie i chętnie dzieli się tym z fanami w internecie. Jednak czasami na światło dzienne wychodzą przy tym fakty, o jakich wiedziało nie wielu. Na przykład o ogromnych tatuażach "Szpili".
Artur Szpilka i tatuaże na pośladkach
Artur Szpilka od lat ozdabia swoje ciało mniejszymi i większymi "dziarami". Tatuaże symbolizują ważne dla niego wartości - na szyi ma np. ogromny napis "Wiara". Jednak prawdziwe dzieło sztuki znajduje się na plecach. W zasadzie cały tył pięściarza i zawodnika MMA zajmuje malunek. Kolorowy tatuaż robi ogromne wrażenie. Jego rozmiary są na tyle spore, że na nagraniu z regeneracji po treningu widać, że zahacza również o... pośladki. Z pewnością wykonanie go kosztowało dużo czasu i bólu.
Szpilka w slipkach na Instagramie
Cała prawda o tatuażach wyszła na jaw dzięki nagraniu, które Szpilka sam opublikował na Instagramie. Ubrany tylko w slipki wskoczył do zamrażarki pełnej lodu. Ma to na celu odpowiednie zregenerowanie mięśni po ciężkich treningach. Na wideo widać, że czasem pokonanie lęku przed zimnem jest trudniejsze niż sama walka w klatce! Świadomy sportowiec doskonale zdaje sobie jednak sprawę z wagi odpowiedniej regeneracji. Szczególnie przed tak wymagającym starciem jak to z Mariuszem Pudzianowskim.