Mariusz P. jest jedną z największych postaci polskiego sportu. Obecnie fani mogą podziwiać występy P. w MMA. Na niedawnej gali KSW 59 pokonał Nikolę Milanovicia, choć wielu fanów czuło się rozczarowanych po tym, jak w ostatniej chwili ze względów zdrowotnych z walki musiał zrezygnować pierwotny przeciwnik P. - Bombardier z Senegalu. Były strongman sławę zdobywa jednak także na Instagramie. Na tym portalu społecznościowym regularnie publikuje treści, które fanów bawią i uczą. Czasem jednak sprawy idą za daleko. Ostatnio Mariusz P. został bohaterem tekstu na portalu money.pl, który donosił, że Mariusz P. został oskarżony przez współwłaściciela hostelu w Andrychowie, który w 2018 roku miał być przez niego odbierany siłą.
Zobacz: Ciężko uwierzyć, że Joanna Jędrzejczyk naprawdę się tak ubrała do pracy! Ten strój ledwo zasłonił jej strefy intymne!
Mariusz P. w krótkim nagraniu na portalu społecznościowym zajął stanowisko w tej sprawie. W jego opinii jest ona bardzo stara i po prostu nieaktualna. Jednocześnie nie byłby sobą, gdyby nie wbił szpilki dziennikarzowi, który opisał wydarzenia w artykule. W dość obrazowej historii przedstawił, co powinien teraz zrobić.
Sprawdź: Nie do wiary ile zarabia Artur Szpilka! Fortuna, którą liczy w milionach! Jego majątek rzuca na kolana
- Siemanko, moi drodzy. Pośmiejecie się, co wam zaraz powiem. Wczoraj, gdzieś tak koło południa, dzwoni do mnie pewien dziennikarzyna i mówi: "Panie Mariuszu, czy to prawda, bo dwa lata temu...". I odgrzewa kotlety, o których teraz słyszycie. Zaczynam się śmiać z tego wszystkiego - zaczął jeszcze dość niewinnie Mariusz P., który na swojej posesji trzyma wielkie psy. Właśnie tych pupili użył w dalszej części swojej wypowiedzi, odnoszącej się bezpośrednio do dziennikarza.
- Chyba powinienem mu powiedzieć: "Panie, przyjedź pan do mnie, to wtedy pogadamy". Wpuszczę go na podwórko, poszczuję go Berylem, on mu d**ę złoi, a Uzi rozerwie gacie. News będzie taki, że cholera. No, bo samemu co zrobię? Nie będę się z nim szarpać - dodał po chwili.
Zobacz: Żądają od Justyny Żyły, żeby wreszcie upubliczniła sekrety rodziny i domu. Ogromna presja rośnie
Sprawa hostelu Andrzeja Kowalczyka ciągnie się za Mariuszem Pudzianowskim od 2018 roku. Wtedy to znany strongman postanowił odebrać siłą część nieruchomości, którą, jak twierdził, nabył od byłej żony Kowalczyka. Mężczyzna stwierdził, że doszło do przywłaszczenia cudzego mienia ruchomego i skierował sprawę do sądu. Prokuratura dwukrotnie umarzała postępowanie, a teraz według money.pl doświadczony sportowiec miał być pociągnięty przed sąd na wniosek pełnomocnika właściciela hostelu.