Starcie Salahdine Parnasse z Danielem Torresem już na długo przed galą KSW 58 dostarczało fanom sportów walki sporo emocji. Na szali tego pojedynku znalazł się bowiem pas wagi piórkowej. Dla wielu fanów niemal pewne było, że zostanie on w rękach Francuza, który do tej pory nie przegrał jeszcze walki w MMA. Ku zaskoczeni przede wszystkim Parnasse, już po minucie i 49 sekundach sędzia przerwał walkę i ogłosił zwycięstwo Torresa przez nokaut.
CZYTAJ TAKŻE: Włosi BEZLITOŚNI dla Piotra Zielińskiego. Nieźle mu się oberwało, padły mocne słowa
Brazylijczyk z austriackim paszportem dość szczęśliwie uderzył rywala z głowę przedramieniem, czym wysłał go na deski na kilka sekund. Pomimo tego, że Francuz szybko się pozbierał, sędzia nie pozwolił mu dalej walczyć. Parnasse już w klatce dawał do zrozumienia, że nie zgadza się z tą decyzją i w jednym z ostatnich wywiadów, którego udzielił Krzysztofowi Soszyńskiemu.
Sprawdź: Taki MAJĄTEK ma Mariusz Pudzianowski. Kwoty są PORAŻAJĄCE, od tych pieniędzy dwoi się w oczach!
Francuz, który stracił na gali KSW 58 pas wagi piórkowej wciąż nie może pogodzić się z myślą, że przegrał tamten pojedynek w taki sposób. - Cały czas nie wierze, że on trafił mnie swoim bicepsem i tak zakończyła się walka. Uważam, że gdybyśmy powtórzyli to starcie milion razy, to zawsze bym wygrał. To był po prostu lucky punch - wyznał Parnasse. - Myślę też, że sędzia za szybko zdecydował się zakończyć tą walkę. To nie było czyste uderzenie, a ja wstałem po sekundzie lub dwóch.
Czytaj także: Dawid Kubacki pokazał DRUGIE dziecko. Jest OGROMNE i bardzo zarośnięte
Parnasse nie ukrywa również, że liczy na szybki rewanż. Francuz chciałby ponownie zmierzyć się z Torresem już w kwietniu lub maju. Jak sam przyznał, ma nadzieję, że szybko otrzyma taką szansę i nie ma zamiaru niczego zmieniać w przygotowaniach do walki z Austriakiem.