Zawodnicy MMA to jedni z największych twardzieli na świecie. Codziennie wchodzą na matę i do ringów, by nie tylko sprawdzać się jako sportowcy, ale by zadawać ból i sprawiać przyjemność kibicom. Nawet w najgorszym stanie, gdy krew tryska na wszystkie strony, często uśmiechają się do fanów, ciesząc się z wykonanej pracy.
Kizo UJAWNIA szczegóły powrotu do FAME MMA! Zawalczy w walce wieczoru
Jednym z wojowników największej polskiej organizacji, KSW, jest Phil De Fries. Anglik to mistrz federacji w wadze ciężkiej. 19 grudnia wejdzie do klatki w Łodzi, by zmierzyć się o swój tytuł z Michałem "Masakrą" Kitą. Tuż przed galą, podczas spotkania z mediami, opowiedział o tym, jak wyglądało jego życie parę lat temu.
- Lęki miałem od dziecka. Długo myślałem, że to normalne, że tak wygląda prawdziwe życie. W czasach, gdy biłem się dla UFC bałem się cały czas. Gdy wychodziłem do oktagonu byłem wręcz przerażony, podobnie było w trakcie walk - zaczął swoją opowieść De Fries. - Gdy mnie wyrzucili z tej organizacji zostałem regularnym alkoholikiem. Zamknąłem się w domu i sobie - kontynuował, mówiąć o licznych fobiach i lękach.
Z czasem sytuacja przybierała dramatycznego przebiegu. Anglik wpadł w kompletny obłęd! - W końcu pomyślałem sobie, że to nie może być normalne, że coś jednak ze mną nie tak. Poszedłem do lekarza, dostałem pastylki. Terapia zadziałała od razu. Z dnia na dzień przestałem się bać. Walki zaczęły mi sprawiać przyjemność. Dziś cieszę się na każdy kolejny pojedynek – mówi De Fries cytowany przez Polsat Sport.
POTĘŻNA FALA HEJTU wylała się na Artura Szpilkę za to, co zrobił z psem! Nie może dać sobie spokoju!