Peszko to 44-krotny reprezentant kraju, który ma na koncie udział w Euro 2016 i mistrzostwach świata 2018. Ogromną popularność zdobył jednak nie tylko dzięki występom na boisku, lecz także ze względu na rozrywkowy charakter. Internauci chętnie tworzyli z nim memy, a sam Peszko dzielił się z kibicami niecodziennymi historiami z życia. Od czerwca 2020 r. związany jest z Wieczystą Kraków, której pomaga w przebiciu się przez niższe ligi, ale w ostatnim czasie miał sporo problemów zdrowotnych i skupił się też na pozaboiskowej działalności. 38-latek kilka lat temu wyprodukował pod swoim nazwiskiem wódkę, a niedawno wydał autobiografię pt. "Peszkografia". Nic dziwnego, że zainteresowały się nim freak fightowe federacje, szukające do klatki nowych gwiazd. W mediach pojawił się nawet potencjalny rywal piłkarza - utytułowany triatlonista, Robert Karaś. Fani zaczęli już rozmyślać nad ewentualną walką, ale prawdopodobnie będą musieli trochę poczekać.
Sławomir Peszko napalił się na walkę w FAME MMA. To musi się wydarzyć
- To na razie jest odległa, odległa, bardzo odległa przyszłość. Chociaż na początku, jak pojawiły się pierwsze rozmowy, to... napaliłem się. Pomyślałem, że to nie jest zły pomysł. Wziąłbym sobie sportowca, a nie influencera czy celebrytę i zmierzyłbym się z kimś związanym ze sportem. Ja jako piłkarz, i ktoś z innej dyscypliny - przyznał szczerze Peszko w rozmowie z Sebastianem Staszewskim na kanale "Po Gwizdku". Z biegiem czasu były reprezentant Polski przemyślał jednak ten temat i spojrzał na to z innej perspektywy.
- Póki co walczę o powrót do zdrowia, wracam po kontuzji. Poza tym do końca sezonu wiąże mnie kontrakt z Wieczystą, a być może przedłużę go jeszcze o rok. Poza tym nie po to robiłem licencję trenerską UEFA A, żeby iść w całkiem inny świat - wyjaśnił. - A więc żeby się to wydarzyło, musiałbym nie mieć zajęcia: nie wrócić do grania, nie przedłużyć kontraktu, nie zostać trenerem. Jeśli tak by się stało, to wtedy może wezmę [walki - red.] pod uwagę.