Ciężko znaleźć w polskich skokach bardziej oryginalną historię niż ta, którą napisał Andrzej Stękała. Dla wielu kibiców do obecnego sezonu był to skoczek anonimowy. W Pucharze Świata zaistniał bowiem tylko w sezonie 2015/16, kiedy to zdobył 105 punktów. Potem całkowicie zniknął z radarów. Sytuacja zmusiła go nawet do tego, że musiał zacząć pracę w restauracji. W pewnych momentach był nawet bliski zrezygnowania z ukochanej dyscypliny sportowej, ale na szczęście dla niego i dla kibiców, nie podjął tej ciężkiej i dramatycznej decyzji. Dlaczego na szczęście, widać to w obecnym sezonie. Stękała uzbierał już 444 punkty w Pucharze Świata i jest niemal pewne, że coś jeszcze dołoży do tego dorobku. Ponadto został brązowym medalistą mistrzostw świata w lotach i mistrzostw świata, które odbyły się w Oberstdorfie. Oba krążki zdobył wraz z drużyną.
Andrzej Stękała nie miał żadnych hamulców przed kamerą i dostało się Kubackiemu. "Tyś jest chory na głowę". Trener nie wytrzymał!
W dodatku miał okazję po raz pierwszy w karierze stanąć na podium Pucharu Świata. I co więcej, dokonał tego na własnym terenie, bo drugie miejsce w konkursie indywidualnym wywalczył na Wielkiej Krokwi w Zakopanem. Wówczas jak bumerang wróciła historia związana ze Stefanem Horngacherem, który jako szkoleniowiec polskiej kadry skreślił Stękałę. Jak można było się spodziewać, skoczek raczej nie darzy sympatią Austriaka, co widać po jego ostatniej wypowiedzi dotyczącej trenera. A te słowa, które wypowiedział w rozmowie z portalem Interia.pl, są naprawdę dosadne. Zapoznajcie się z nimi w galerii.
Andrzej Stękała skrywa WIELKI SEKRET. Mowa o BŁĘDACH i prywatności, zastanawiające słowa skoczka