Thomas Thurnbichler przejął reprezentację Polski po fatalnym sezonie pod wodzą Michala Doleżala i szybko zaskarbił sobie sympatię. Z nowym trenerem polscy skoczkowie od razu wskoczyli na najwyższy poziom i przez cały poprzedni rok rywalizowali o najwyższe miejsca. W tym sezonie miało być podobnie, ale już pierwsze skoki w Ruce pokazały, że coś poszło nie tak. Właściwie wszyscy podopieczni Austriaka skaczą poniżej oczekiwań i popełniają podobny błąd. Jedynym promykiem nadziei po inauguracyjnym konkursie jest Dawid Kubacki, czego nie ukrywał sam Thurnbichler. Jemu ma brakować po prostu oskakania, na co wpłynęła choroba w końcówce przygotowań do startu Pucharu Świata. Niestety, pozostali zawodnicy mają zdecydowanie większe problemy.
Thomas Thurnbichler ma poważne rozterki. Po jego słowach serce się kraje
- To z pewnością był jeden z najtrudniejszych dni w mojej karierze trenerskiej. Ale dobrze wiem, co jest nie tak. Widziałem wszystkie skoki – brakuje im aktywności w pozycji najazdowej, jesteśmy zbyt wycofani. Nie możemy wykorzystać odpowiedniej rotacji i pchania na progu. Przez to jesteśmy zbyt wolni w powietrzu, brakuje energii - powiedział Thurnbichler w pokonkursowej rozmowie z Eurosportem. Naprawa sytuacji nie jest jednak prosta i wymaga czasu, a także wiary i cierpliwości skoczków.
- Jesteśmy teraz w punkcie, w którym jako trenerzy mamy wiele znaków zapytania. Musimy szukać przyczyn u zawodników, w ich skokach, w ich formie fizycznej, a także w sprzęcie. Ważne jest zachowanie czystej głowy - porozmawiamy indywidualnie z każdym skoczkiem i zaczniemy od tego pracę. Jesteśmy na rozjeździe, czy wyrzucimy wszystko, co wypracowaliśmy, czy po prostu się zresetujemy i wspólnie znajdziemy ścieżkę, którą musimy podążać jako drużyna - przeanalizował na gorąco 34-letni trener.