Niemal co sezon obserwujemy kolejne sukcesy polskich skoczków. Jeśli Stoch jest w gorszej formie, to na czoło wysuwa się Kubacki. A jeśli i 29-latek ma gorszy dzień, to zaskoczyć potrafi Piotr Żyła. Tak było chociażby w ostatni weekend w Kulm. Trwający sezon już jest udany dla Polaków. Przede wszystkim ze względu na sukces Kubackiego, który niespodziewanie wygrał Turniej Czterech Skoczni i nadal liczy się w walce o czołowe lokaty w Pucharze Świata.
Według osób, które są blisko skoków narciarskich, sukcesy te zacierają nieco obraz tej dyscypliny sportu w Polsce. I trzeba się z tym zgodzić, bo jak na razie nie widać, aby któryś z młodych zawodników miał przedrzeć się do światowej czołówki. Podobnego zdania jest były reprezentant Polski w kombinacji norweskiej, Kazimierz Długopolski. - Podupadliśmy, szczególnie w tym sezonie. Wyraźnie to widać. Oprócz trio Stoch-Kubacki-Żyła, reszta mocno się cofnęła. Coś się zatrzymało. Sztab szkoleniowy nie mówi, co się wydarzyło. Wygląda to tak, jakby byli zadowoleni z tego, co jest i nie myśleli o kolejnych miesiącach i latach - powiedział w rozmowie z portalem sport.tvp.pl.
Długopolski uważa, że nikt nie wyjawi, jaka jest prawda. - W mediach nikt zbytnio nie drąży tematu, dlaczego dzieje się coraz gorzej. Rzadko słychać co będzie dalej. Z wypowiedzi przedstawicieli PZN można wywnioskować tylko jedno: "świetne wyniki, świetne wyniki". W polskich skokach nigdy nie usłyszymy, że jest źle. Nie zanosi się na to, by ktoś miał zamiar się kajać. Taka prawda, że błędy są, a nie wiadomo, jak je rozwiązać - uważa były zawodnik. Długopolski podaje przykład choćby Jana Ziobry, który niespodziewanie zdecydował się na porzucenie skoków.
Dodaje jednocześnie, że niedługo wyniki reprezentantów Polski mogą być bardzo kiepskie. - Kiedy Stoch i spółka zakończą karierę myślę, że dotrzemy do etapu, w którym będą zadowalały nas miejsca w "10". O podia i zwycięstwa będzie niezwykle trudno - zakończył Długopolski.