W ostatnim czasie nie brakuje groźnych wypadków na skoczni. Przekonał się o tym między innymi Stephan Leyhe, który poturbował się w Oslo. Niemiec miał duże problemy przy lądowaniu, rozjechały mu się narty i z dużym impetem uderzył w zeskok. Na szczęście nie doznał żadnego poważnego urazu. Pomniejszych wypadków było znacznie więcej.
Zdecydowanie groźniej wyglądało jednak zdarzenie z udziałem Andreasa Stjernena. Podczas zawodów w Lahti na początku lutego na skoczni panowały ciężkie warunki. Wiatr mocno kręcił. Były pewne problemy z przeprowadzeniem treningów. Jeden ze skoków mógł zakończyć się tragedią. Wspomniany wcześniej Stjernen tuż po wyjściu z progu dostał mocny podmuch wiatru.
Lewa narta została pociągnięta mocno w dół. Norweski skoczek nie miał możliwości się uratować i z dużym impetem uderzył o zeskok. O dziwo nic wielkiego mu się nie stało i wziął udział w konkursie. Kadra Norwegii nagraniem dysponowała już od dawna, ale zdecydowała się go nie publikować. Dopiero po decyzji Stjernena o zakończeniu kariery wideo ujrzało światło dzienne.