W Engelbergu Stoch zajął 2. i 14. miejsce. Bardzo dobrze wypadli też jego koledzy z reprezentacji, których w finałowej trzydziestce pierwszego konkursu na Gross-Titlis-Schanze mieliśmy aż czterech.
- Wróciliśmy z Engelbergu w dużo lepszych nastrojach niż dwa tygodnie wcześniej z fińskiego Kuusamo. Konkurs dał nam potwierdzenie, że faktycznie jest dobrze. Chociaż, już treningi wskazywały, że wszystko wraca do normy. Moim zadaniem było przenieść to na zawody. No i się udało - opowiada na łamach "Przeglądu Sportowego" Stoch.
Co wpłynęło na to, że czołowy zawodnik zeszłorocznej rywalizacji o Kryształową Kulę na początku tego sezonu nie potrafił nawet przebrnąć przez kwalifikacje?
- Nie wiem jak to opisać. Przed sezonem mówiłem, że jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Wiedziałem o tym i efekty musiały przyjść! A te pierwsze konkursy... Sporo czynników się złożyło na słabą postawę. Ja potrzebowałem później spokoju, treningów bez rywalizacji i zainteresowania mediów - tłumaczy Stoch.