Nikt przed rozpoczęciem obecnego sezonu nie sądził, że forma japońskiego skoczka eksploduje tak nagle. Choć od dawna mówiło się, że młodszy z braci Kobayashi ma duży potencjał, to długo tego nie pokazywał. Wszystko zmieniło się w ostatnich miesiącach. 22-letni zawodnik nie ma sobie obecnie równych.
Wygrał już dziewięć konkursów, a ostatnio notuje serię sześciu zwycięskich zawodów z rzędu. Taka passa pozwoliła mu na przejście do historii Turnieju Czterech Skoczni i całych skoków. Kobayashi, jako trzeci zawodnik w historii, wygrał wszystkie konkursy TCS podczas jednej edycji. Tym samym dołączył do Swena Hannawalda i Kamila Stocha.
Gonić próbują go przede wszystkim Polacy. Zarówno skoczek z Zębu, jak i Piotr Żyła są odpowiednio na trzecim i drugim miejscu w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale ich strata wynosi już prawie 500 punktów. Jeśli Kobayashi nie przestanie nagle wygrywać, nikt nie będzie go w stanie dogonić.
W sobotnim konkursie w Predazzo Japończyk ponownie był najlepszy i niewiele wskazuje na to, aby w niedziele ktoś mógłby go pokonać. Na niecodzienny sposób powstrzymania Kobayashiego wpadł Stoch. - Myślę, że w niedzielę zamkniemy Ryoyu w szatni - śmiał się trzykrotny mistrz olimpijski, cytowany przez portal sport.pl. - Może nie każdego roku, ale raz na parę lat jest zawodnik, który znacząco się wyróżnia i jest poza zasięgiem rywali. W tej chwili takim zawodnikiem jest Ryoyu - dodał Stoch.