Kamil Stoch jeszcze niedawno powtarzał, że szczyt formy jeszcze nie przyszedł. Wtórowali mu koledzy z kadry, którzy uspokajali kibiców, że sukcesy w zawodach indywidualnych są tylko kwestią czasu. W sobotę podczas PŚ w Engelbergu wydawało się, że to już ten moment. Skoczek z Zęby nie miał sobie równych i triumfował po raz pierwszy w kampanii 2019/20. Dzień później było jednak słabiej. Po pierwszej serii Kamil Stoch zajmował 5. miejsce. Niektórzy spodziewali się, że będzie to dobra pozycja do ataku na podium. Niestety, tym razem poszło znacznie gorzej. W drugiej serii Polak skoczył słabiej i ostatecznie zajął 9. pozycję.
Kamil Stoch padł ofiarą warunków atmosferycznych. Niedzielne zawody były bardzo loteryjne. Na zmienny wiatr skarżyli się sami skoczkowie oraz kibice. Ci drudzy komentowali nawet, że był to skandal, że jury pozwoliło dokończyć zawody, w których dobra forma nie gwarantowała sukcesu. Tymczasem Kamil Stoch podszedł do sprawy bardzo spokojnie. Doświadczony zawodnik, który widział już niejedno, w rozmowie z TVP Sport skomentował sytuację bardzo krótko. - Na to nie mam wpływu - stwierdził.
Polecany artykuł:
Polski as starał się bardziej znaleźć problem w swojej dyspozycji niż wietrze. - Było mniej dobrej, świeżej energii. To też było spowodowane tym, że w sobotę było dużo wywiadów. Bardzo długo przeciągnęła się konferencja prasowa. Później kontrola dopingowa i w niedzielę to odczułem - mówił, potwierdzając swoją wielką klasę. - Skoki były dobre, nawet bardzo dobre. Natomiast nie było już takiej dobrej energii jak w sobotę. Było trochę więcej błędów z mojej strony. Poza tym uważam, że zrobiłem dobrą pracę przez cały weekend i mogę być bardzo zadowolony - dodał.
Polecany artykuł:
Polecany artykuł: