Ach, cóż to był za dzień dla wszystkich fanów skoków narciarskich w naszym kraju! W ubiegłą sobotę Piotr Żyła spisał się po prostu fantastycznie i zasłużenie zgarnął złoty medal mistrzostw świata na skoczni normalnej w Oberstdorfie. To jednak nie koniec emocji, ponieważ już w piątek skoczkowie powalczą o ten sam zaszczyt na skoczni dużej. Już teraz wiadomo jednak, że zawodnik będzie mógł wrócić do domu z wysoką podniesioną głową będąc dumnym z sukcesu, który udało mu się osiągnąć w Niemczech. Apetyty naturalnie rosną w miarę jedzenia i potwierdzenie znakomitej formy byłoby czymś genialnym, ale już teraz zawodnik może się bardzo mocno cieszyć. A Piotr Żyła jak zawsze czyni to w swoim stylu - śmiejąc się i żartując z każdym, także i z dziennikarzami.
Federacja opublikowała ważne zmiany. Piotr Żyła nie będzie zadowolony
Nie spodobało się to jednemu z niemieckich żurnalistów, który w swoim tekście po ubiegłotygodniowych zmaganiach nazwał polskiego skoczka... klaunem. To określenie wzburzyło fanów "Biało-czerwonych", którzy uznali je za niezwykle obraźliwe względem świeżo upieczonego mistrza świata.
Adam Małysz dostał wiadomość, po której reakcja mogła być tylko jedna. Aż zabrakło słów
W rozmowie z "Super Expressem" do wszystkiego odniosła się także Ewa Żyła, mama Piotra.
– Trochę to zabolało, gdy o tym usłyszałam, ale już nie czuję zadry. Pewnie ten dziennikarz napisał tak z zazdrości, że konkursu nie wygrał Niemiec. Niech sobie pisze. Słowo „błazen” nie ma sensu w stosunku do Piotrka. Jeżeli ktoś tak uważa, to znaczy, że go nie zna. Każdy przeżywa sprawy po swojemu. Reakcje wynikają ze stresu, z napięcia. Piotrek jest autentyczny, nie udaje. Ma takie podejście do życia. Przez 25 lat pracował na to, żeby móc teraz się cieszyć. I cieszy się spontanicznie. Pewnie wyszły z niego i nerwy, i euforia, więc reagował tak, a nie inaczej po zwycięstwie - przyznała kobieta.
Ta nieprzyjemna kwestia w żadnym wypadku nie powinna wpłynąć na podejście Piotra Żyły do jego sukcesu w Oberstdorfie i wywalczonego tytułu mistrza świata. Skoczek na stałe zapisał się w historii, a przy tym zdobył serca milionów polskich kibiców. Czego chcieć więcej? Chyba tylko potwierdzenia znakomitej dyspozycji przy okazji kolejnych wyzwań, ale o to łatwo nie będzie. Co nie znaczy, że to niemożliwe!