W czasie, gdy w Polsce zapanowała "Małyszomania", polscy kibice dosłownie oszaleli na punkcie skoków narciarskich i Adama Małysza, który w momencie stał się nie tylko ulubieńcem tłumów, ale również jednym z najbardziej rozpoznawalnych Polaków w dziejach. Zarówno "Orzeł z Wisły", jak i jego rodzina musiała radzić sobie z ogromną popularnością i presją, jaka na nich spadała, chociażby przez liczne plotki na temat życia prywatnego żony Małysza. Czujne oko kamery śledziło wtedy prawie każdy ruch Adama Małysza, przy okazji rejestrując dość niecodzienną sytuację, w której to koledzy "Orła z Wisły" musieli wkroczyć do akcji i prowadzić skoczka.
NIE PRZEGAP: Najpiękniejsze zakątki w Polsce. Sprawdź gotowe trasy wycieczek
Musieli prowadzić Adama Małysza do kamery. Orzeł z Wisły nie chciał rozmawiać z dziennikarzami
Tuż przed Świętami Bożego Narodzenia jeden z dziennikarzy odkopał dawną relację "TVP Sport" na krótko przed rozpoczęciem Zimowych Igrzysk Olimpijskich 2006. Twórcy materiału z 2005 roku chcieli wtedy porozmawiać z Adamem Małyszem, który ewidentnie nie miał ochoty na stawanie przed obiektywem kamery. Realizatorowi udało się wtedy uchwycić, jak dwa koledzy Małysza z kadry muszą chwycić go za ręce i prowadzić w stronę dziennikarzy, chociaż "Orzeł z Wisły" stawiał wyraźny opór. Dzisiaj aż trudno wyobrazić sobie Adama Małysza w takiej sytuacji.
Michal Doleżal w końcu zabrał głos. "Jak będziemy panikować, to będzie gorzej"
Szokująca postawa Adama Małysza. Dzisiaj to nie do pomyślenia
Nawet po tym, jak dziennikarzom udało się już namówić Adama Małysza na krótki wywiad, legendarny skoczek nie miał ochoty na udzielanie komentarzy, konsultując każdą wypowiedź. - Grzesiuuu, na co nacisk kładę, przy przygotowaniach? Na próg... na próg. Mówią, że na próg! - wypalił Adam Małysz pytany o to, na co kładzie nacisk przy przygotowaniach na Zimowe Igrzyska Olimpijskie 2006.
Adam Małysz zdradził, co dalej z Dawidem Kubackim! Padły ważne słowa [TYLKO U NAS]