Paweł Wąsek

i

Autor: Cyfrasport Paweł Wąsek

Paweł Wąsek nareszcie na podium wielkich zawodów. Nie tylko fruwa na deskach. Pruje też wodę na desce wakeboardowej

2022-09-20 13:06

Długo czekał na podium imprezy rangi światowej. A chociaż specjalizuje się w dyscyplinie zimowej, doczekał się spełnienia w lecie. 23-letni Paweł Wąsek wywalczył drugie miejsce w konkursie letniego Grand Prix w skokach narciarskich. Na skoczni w Raşnovie w Rumunii jego liczbą była dwójka. Drugą lokatę wywalczył bowiem także wraz ze Stefanem Hulą w konkursie duetów.

„Super Express”: - Czy to największy sukces w twojej karierze?

Paweł Wąsek: - Nie uważam tak, bo w Raşnovie nie było większości światowej czołówki. Wyżej sobie cenię szóste miejsce drużynowo w konkursie igrzysk w Pekinie i szóste indywidualnie w konkursie Pucharu Świata dwa lata temu.

- Jak bliskie były skoki w Rumunii temu, co chciałbyś prezentować zimą?

- Były raczej jeszcze nie na oczekiwanym poziomie, ale na tyle dobrym, że można z niego iść wyżej z myślą o zimie. W każdym z elementów skoku mam coś do poprawienia, a najwięcej do uzyskania jest w odbiciu z progu. Wydaje mi się, że na moją formę dobrze wpłynęło przyjście trenera Thomasa Turnbichlera. I psychicznie i fizycznie, bo przyniósł z sobą nowe elementy w treningu. Na przykład: w poprzednich latach po zimowym sezonie skupialiśmy się w kadrze najpierw nad tym, żeby wzmocnić nogi. A teraz zaczynaliśmy od wzmocnienia całego ciała i poprawienia czucia ciała.

- Do czego chciałbyś dojść w trakcie kariery?

- Do wygrania wszystkiego, co można w skokach narciarskich (uśmiech). Myślę o medalach igrzysk i mistrzostw świata, o Kryształowej Kuli Pucharu Świata.

- Jak długo trwa twoja droga do tych marzeń?

- Pierwszy skok oddałem na skoczni K15 mając sześć lat. Przeżyłem go i nie połamałem się (śmiech). Ale chociaż od początku chciałem być skoczkiem, zacząłem narciarską przygodę od narciarstwa alpejskiego. Skoki były na drugim planie, bo rodzice powtarzali, że najpierw mam się zajmować zjazdami, tak jak moja starsza siostra., Byłem zły, że nie pozwalają mi na skoki, chociaż do skoczni w Goleszowie miałem raptem 10 kilometrów. W końcu jednak pod ręką dziadka [Władysława Pytla – red.], byłego skoczka, zacząłem uprawiać skoki.

Paweł Wąsek (z lewej) w gronie reprezentacji olimpijskiej 2022 w skokach narciarskich

i

Autor: Tomasz Radzik Paweł Wąsek (z lewej) po powrocie z igrzysk olimpijskich 2022

- Podobno ta droga była usiana upadkami…

- Nie da się ich zliczyć, ale w tym sporcie zdarzają się one często, nawet na najwyższym poziomie. Poważniejsze były dwa, kilka lat temu. Jeden z nich nie miał na mnie wpływu pomimo pęknięcia kości w nodze. Po drugim, w Wiśle Malince, musiałem na pół roku przerwać skakanie, chociaż nie miałem poważniejszych urazów. Miałem natomiast sporo myśli, by zrezygnować. Rodzice jednak nie próbowali mnie oderwać od sportu, a ja sam podjąłem w końcu decyzję, by realizować dziecięce marzenia. Dwa lata później trafiłem do kadry juniorów.

- Kto jest twoim wzorcem w skokach narciarskich?

- Dawniej był nim Adam Małysz, jak dla wszystkich chłopaków rozpoczynających skakanie w tamtych latach. Wygrywał wszystko, co można. Teraz nie mam wzorca. Z okna mojego domu w Ustroniu widzę dom Piotrka Żyły, ale nie chodzę do niego pytać o rady. Mogę zapytać na skoczni.

- A co jest twoim hobby?

- Wyścigi samochodowe on line na symulatorach. Często ścigam się z Kubą Wolnym i Andrzejem Stękałą. A w lecie także tenis i deska wakeboardowa (jazda po powierzchni wody trzymając się ciągniętej przez wyciąg liny - red.). Miałem 13 czy 14 lat, gdy nauczyłem się jeździć na nartach wodnych, a potem była deska. W tym roku jeździłem w Sosnowcu i w Czechach. Dobrze mieć miłą odskocznię od nart skokowych, ale… najprzyjemniej jest latać na nartach nad zeskokiem.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze