Kibice oczekiwali w Zakopanem przebudzenia polskich skoczków, ale szybko stało się jasne, że o to będzie niezwykle trudno. Na środowym treningu urazu stawu skokowego doznał Kamil Stoch, a dzień później pojawiły się informacje o pozytywnych wynikach testu na koronawirusa Dawida Kubackiego i Pawła Wąska. Ten drugi ostatecznie wystąpił na Wielkiej Krokwi, a jego sytuacja wyjaśniła się kilka godzin przed ogłoszeniem listy startowej. I tak 22-latek był jednym z jaśniejszych punktów całego weekendu. W sobotę wystąpił jako lider drużyny i osiągnął najlepszą notę wśród reprezentantów Polski, a w niedzielę zajął 22. miejsce i przegrał jedynie z Piotrem Żyłą, który był 17. Stało się jasne, że jest pewny wyjazdu na igrzyska olimpijskie w Pekinie, podobnie jak trójka liderów kadry. Choć Stoch, Żyła i Kubacki zmagają się z problemami, wciąż prezentują najwyższy poziom z Biało-Czerwonych. Największy kłopot sprawiła obsada piątego miejsca, o które walczyli Jakub Wolny, Stefan Hula, Maciej Kot i Andrzej Stękała.
Brutalna szczerość Piotra Żyły! Przy okazji urodzin skoczek poruszył temat... śmierci
W niedzielę Piotr Żyła obchodził 35. urodziny, a z tej okazji niespodziewanie napisała do niego była żona, Justyna...
Hula przeszedł do historii i zrównał się z Małyszem
Przez cały weekend najstabilniej z tej czwórki prezentował się Hula, który w niedzielnym konkursie zajął 27. miejsce, a wcześniej porządnie wypadł w drużynówce. Michal Doleżal nie wahał się zbyt długo i już po zawodach na Wielkiej Krokwi ogłosił, ze to właśnie 35-latek poleci do Pekinu. Kilka tygodni temu taki scenariusz wydawał się niemal nierealny, ale „Stefanek” stanie przed czwartą olimpijską szansą! Jest to wyczyn, którym może się pochwalić niewielu sportowców. Na takiej liczbie igrzysk byli m.in. Adam Małysz i Stanisław Marusarz, a więcej zaliczy Kamil Stoch.
Stefan Horngacher nabrał wody w usta. Wypiął się na kibiców, w Polsce jest to nie do pomyślenia
Hula zadebiutował na igrzyskach jako niespełna 20-latek w Turynie. Wówczas również zyskał uznanie Heinza Kuttina dzięki występom w Zakopanem, a na obiektach w Pragelato zajął 29. miejsce na skoczni normalnej i piąte w drużynie – z Małyszem, Mateją i Stochem. Cztery lata później pojechał do Vancouver, gdzie był 31. (K-95), 19. (K-120) i 6. (drużyna). Zabrakło go w składzie w Soczi, ale w 2018 r. był mocnym punktem reprezentacji w Pjongczangu. Do dziś bolesne jest wspomnienie z mniejszego obiektu, na którym Hula prowadził po pierwszej serii i wydawało się, że ma pewny medal, ale ukończył konkurs na 5. miejscu. Na dużej skoczni był piętnasty, a w drużynie zdobył wymarzony brąz. Po czterech latach ponownie wróci do Azji i tym samym zrówna się m.in. z wielkim Małyszem, który był na igrzyskach w Nagano, Salt Lake City, Turynie i Vancouver.
Samodzielnym liderem w tym zestawieniu zostanie Stoch, który nie opuścił igrzysk od Turynu. Trzykrotny mistrz olimpijski w Pekinie po raz piąty wystąpi na Igrzyskach, a kibice mają nadzieję, że spróbuje powalczyć o historyczny czwarty złoty medal igrzysk. Na razie "Orzeł z Zębu" poddał się rehabilitacji po skręceniu kostki, a trenerzy i fizjoterapeuci robią wszystko, by postawić go na nogi przed PŚ w Willingen (28-30.01), który będzie ostatnią próbą przed wylotem do Chin.