Austriacy sprawili małą niespodziankę, bijąc wczoraj Słoweńców – wydawało się, że murowanych kandydatów do złotego medalu rywalizacji drużynowej. – Po olimpijskich konkursach indywidualnych typowałem na pierwszym miejscu Słowenię, drugą Austrię, a Norwegia miała być trzecia, ale minimalnie przed Japonią. Nasi zawodnicy na pewno chcieli walczyć, ale mieliśmy konkursy drużynowe w Wiśle i Zakopanem i nie było nas na podium. Zbierając wyniki z konkursów indywidualnych w Zhangjiakou Biorąc też nie zapowiadało się na medal. Trzeba było być w zdecydowanie lepszej formie, by o to walczyć – mówi Maciej Maciusiak, asystent trenera Doleżala.
137 metrów w pierwszym skoku i 127,5 w drugim, Kamil Stoch był najjaśniejszym punktem polskiej kadry we wczorajszym konkursie. Trzykrotny mistrz olimpijski potwierdził opinie, że jego forma dopiero rośnie.
– Pierwszy skok Kamila był fenomenalny, drugi zaś spóźniony i brakowało prędkości przelotowej nad bulą. W tych warunkach ciężko o pomoc wiatru, by odlecieć te 130 metrów. Kamil wykonał jednak świetną pracę, oddał dobre skoki. Ryoyu Kobayashi też w pierwszym skoku nie do końca się spisał. W drugim Japończyk był świetny, a odskoczył Kamilowi tylko cztery metry. Marius Lindvik skakał świetnie w sobotnim konkursie, a teraz przegrał z Kamilem. On zrobił dobrą robotę i po przeanalizowaniu tego wszystkiego będzie z siebie zadowolony – dodaje Maciusiak.
Piotr Żyła z wymownymi słowami. To już oficjalne pożegnanie? Ta decyzja może wstrząsnąć kibicami
Nikt Stochowi nie zamierza spoglądać w metrykę, ale trudno typować, czy skoczek z Zębu będzie chciał skakać aż do następnych igrzysk w 2026 r.
– To musi być świadoma decyzja Kamila. Osiągnął już tak dużo, że nic nie musi. Nic na siłę. Jeśli mu zdrowie pozwoli i będzie miał chęci, to dlaczego nie. On swoją formą sportową wywalczy sobie miejsce. Gdyby Kamil był na poziomie piątego lub szóstego zawodnika naszej kadry, to można byłoby się zastanawiać. Większość kibiców chce, by Kamil skakał, z całego serca mu to życzę – tłumaczy Maciusiak, którego też zaskoczył brązowy medal Dawida Kubackiego na normalnej skoczni. – Gratuluję mu tego medalu, bo to jest pracuś, niemiłosierny profesjonalista. Pełną gębą. Ma mocne nogi i to wszystko poskładało się do kupy w konkursie indywidualnym. Ten medal mu się należał – wyznał na koniec.