Piotr Żyła, Soczi 2014

i

Autor: Andrzej Lange

Piotr Żyła: Zgubiła mnie zmiana pozycji dojazdowej [WYWIAD]

2014-02-25 10:45

Przed IO w Soczi Piotr Żyła (27 l.) był pieszczochem mediów, szczególnie Internetu. Wielbicieli miał trzy razy więcej niż Kamil Stoch (27 l.). Po igrzyskach spadła na niego fala totalnej krytyki, w konkursie indywidualnym był dopiero 34., obarczono go winą za brak medalu w konkursie drużynowym skoków. Wytykano mu brak ogłady, pychę, zawrót głowy od popularności, żenujące błędy językowe ("trzasnę sobie w łep")...

Żyła odpiera te ataki. W ekskluzywnym wywiadzie dla "Super Expressu" przyznaje się tylko do jednego błędu, że niepotrzebnie próbował robić to, czego nie umiał, i wyszło źle.

"Super Express": - Złośliwi, którzy twierdzą, że utonął pan w popularności, reklamie, internetowej korespondencji…

Piotr Żyła: - Nieprawda. Na filmy reklamowe poświęciłem dwa dni przed sezonem, w czasie wolnym od treningów. Fizycznie jestem przygotowany bardzo dobrze. Nie mam sobie nic do zarzucenia w kwestii treningów, do każdego podchodzę z zaangażowaniem, lubię się zmęczyć. A kilogramy załadowane na sztangę w siłowni wręcz mnie cieszą. Położyła mnie tylko niekonsekwencja w technice skakania. Bo chciałem być lepszy.

PŚ w Falun. Mistrz Kamil Stoch już frunie do Skandynawii

- A skąd pomysł na napis na drzwiach pokoju w wiosce: "Miej za…ne, a będziesz miał dane"?

- Nie na moich drzwiach i nie ja go stworzyłem. Ale odpowiadał moim myślom, że jak za dużo się chce, to nie wychodzi, skoki uciekają. No i budził nadzieję, że będzie lepiej. Więc zrobiłem zdjęcie i umieściłem w swoim profilu na Facebooku. A odebrano to tak, jakbym wszystko olewał, na niczym mi nie zależało.

- Co by pan zrobił, gdyby można było cofnąć czas o trzy tygodnie?

- Szkoda, że tak się zrobić nie da. Przed igrzyskami zmieniłem pozycję przy dojeździe do progu skoczni. Według mnie nie była niższa, tylko bardziej aktywna. Kolana bardziej z przodu przed odbiciem. Umiałem ją stosować na treningu, a nie wyszło w zawodach, przy mocnym stresie. Odbicie odbywało się już od palców, a przez to nie było czym "pchać". Można tylko wyciągnąć nauczkę na przyszłość.

- Jaka to nauczka?

- Że jak się chce robić lepiej, niż się potrafi, to potem nie wychodzi. Uczył mnie Adam Małysz, że trzeba robić swoje, a ja próbowałem robić to, czego nie umiem. Bo chciałem być lepszy. I wychodziło, ale tylko na treningach, bez stresu.

- A może zabrakło psychologa?

- Z psychologiem pracowałem bardzo krótko, kilka lat temu. A stres potrafiłem wykorzystać na swoją korzyść. Tylko trzeba wiedzieć, co chce się robić i mieć pewność siebie. A jak się przekombinuje, to się nie wie, co i jak trzeba robić.

- Czy ten sezon jest już stracony?

- O nie! Pozostało jeszcze dużo startów, wróciłem już do poprzedniej techniki. Nie zapomniałem, jak się powinno skakać. To pozostaje w głowie. Będę walczył do końca.

Najnowsze