14-15 stycznia dwa konkursy w Wiśle, a tydzień później dwa (drużynowy i indywidualny) w Zakopanem - w minionym sezonie Pucharu Świata w skokach narciarskich polscy kibice mieli prawdziwe święto. W dwa weekendy z rzędu najlepsi skoczkowie rywalizowali na naszych obiektach, ale niestety w kampanii 2017/2018 taka sytuacja się już nie powtórzy.
W piątek w Zurychu rozpoczął się kongres FIS (Międzynarodowa Federacja Narciarska), na którym m.in podejmowano decyzje dotyczące kalendarza PŚ. Zjawiła się tam też polska reprezentacja w składzie Apoloniusz Tajner (prezes Polskiego Związku Narciarskiego) i Andrzej Wąsowicz (wiceprezes), ale niestety nie ma dobrych informacji dla kibiców skoków w naszych kraju - Walter Hofer powiedział nam, że będziemy mieli dwa konkursy dopiero jak poprawimy infrastrukturę. A my nie przywieźliśmy do Szwajcarii gwarancji - przyznał Wąsowicz w rozmowie z portalem "sport.pl".
Jeszcze kilka tygodni temu Hofer - dyrektor PŚ - zaproponował przedstawicielom PZN dwa konkursy w Wiśle jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Ta oferta okazała się już jednak nieaktualna. Owszem, kalendarz nieco zmieniono, ale trudno mówić, by z korzyścią dla polskiego związku. W Wiśle zostaną rozegrane tylko jedne zawody. I na dodatek później, niż w tym roku. Rywalizacja w Beskidach na obiekcie im. Adama Małysza odbędzie się 25 stycznia (w tym roku był to środek miesiąca, konkretnie 14 i 15 stycznia), a w Zakopanem w weekend 27-28 stycznia (w tym roku 21-22).
- Walter Hofer powiedział nam, że decyzja jest taka ze względu na brak gwarancji na wykonanie nowych inwestycji. Chodzi przede wszystkim o tory lodowe i siatki chroniące zawodników przed podmuchami wiatru. Szef Pucharu Świata zapewnił, że jak będą zrobione te rzeczy, to wrócimy jako organizator dwóch konkursów w dowolnym terminie i wtedy już na stałe. Ale stanie się to najwcześniej od sezonu 2018/2019 - przyznał Wąsowicz.