Niespełna miesiąc pozostał do inauguracji Pucharu Świata w skokach narciarskich. Tym razem pierwsze konkursy nie odbędą się w Wiśle, a w Niżnym Tagile, ale dla kibiców tej dyscypliny sportu najważniejsze jest jednak, że skoczkowie wrócą do rywalizacji. Ponownie wśród faworytów będą wymieniani reprezentanci Polski, którzy wciąż nie schodzą poniżej wysokiego poziomu.
Piotrowi Żyle udawało się to długo ukrywać. Marcelina Ziętek może się wkurzyć!
Podopieczny Horngachera zaszokował. To wyznanie wprawiło w osłupienie
Najgroźniejszymi rywalami dla biało-czerwonych będą tradycyjnie Austriacy, Niemcy, czy Słoweńcy. Większość zawodników szykuje się przede wszystkim na jedną imprezę w tym sezonie. Mowa tutaj o igrzyskach olimpijskich, które odbędą się w Pekinie. Polscy fani liczą, że w stolicy Chin Kamil Stoch sięgnie po czwarte złoto i przejdzie do historii.
Wyciekło, co dzieje się w domu Stocha. Musiał podjąć decyzję, o wszystkim powiedział
Wydawać by się mogło, że nie będzie skoczka, który zbagatelizuje tak wielką imprezę. Okazuje się jednak, że z tego grona wyłamał się reprezentant Niemiec, Markus Eisenbichler. Jego wypowiedź dotycząca igrzysk wprawiła w osłupienie sporą część środowiska skoków narciarskich. Bo faktycznie wyznanie Niemca jest oryginalne.
Eisenbichler zadziwił tą wypowiedzią. Mało kto się tego spodziewał
W rozmowie z serwisem tagesschau.de wyznał, że bardziej interesują go... mistrzostwa świata w lotach. - Igrzyska? Nastawiam się tej zimy na inne wydarzenie. Szczerze mówiąc, to mistrzostwa świata w lotach w Vikersund są dla mnie bardziej atrakcyjne niż starty w Pekinie - powiedział jeden z liderów niemieckiej kadry.
- Igrzyska nie są tym, na co się nastawiam w najbliższym sezonie - dodał Markus Eisenbichler. Małe bagatelizowanie najważniejszej imprezy czterolecia może wynikać z niestandardowego zachowania gospodarzy, którzy próbują ukrywać szczegóły infrastruktury w tajemnicy. Niemieckie media informują, że to zniechęca trenerów i zawodników do igrzysk.