"Stabilizacja" to słowo klucz dla Kamila Stocha w obecnym sezonie. Bo gdyby udało się ją osiągnąć, to skoczek z Zębu mógłby niemal w każdym konkursie stawać na podium i być może biłby się z Halvorem Egnerem Granerudem o Kryształową Kulę. Stabilizacji jednak mocno brakuje, co widać po miejscach zajmowanych przez Stocha w tym sezonie. W jednym tygodniu Polak potrafi być na czołowych lokatach, a kilka dni później ma problem, aby przebić się do pierwszej dwudziestki.
Nadciąga całkowita KATASTROFA. Skoczkowie patrzą na to z przerażeniem. Ta fala ZMIECIE wszystko?
Sam Stoch wielokrotnie podkreślał, że takie wahania formy wynikają przede wszystkim z problemów związanych z pozycją najazdową. Bo mistrz olimpijski traci niekiedy na progu nawet około 1 km/h do najlepszych zawodników, co przekłada się na odległość. Gdy w tym aspekcie wszystko wygląda dobrze, loty Stocha są dalekie. Jedno jednak nie zmienia się bez względu na odległość.
A chodzi o styl naszego reprezentanta. Ten jest nienaganny i sędziowie zawsze oceniają jego skoki wysoko. Zwłaszcza, gdy ląduje daleko. Potwierdza to statystyka, którą na Twitterze zaprezentował Adam Bucholz z portalu skijumping.pl. - Kamil Stoch był najwyżej ocenianym zawodnikiem PŚ w Rasnovie, inkasując za każdy skok min. 57 pkt. za styl - czytamy we wpisie. To dobry prognostyk przed mistrzostwami świata, bo na skoczni normalnej, na jakiej skoczkowie rywalizowali w Rasnovie, noty mogą mieć ogromne znaczenie w kontekście walki o medale. A jeśli Stoch będzie latał tak daleko jak w Rumunii, znów może być na ustach wszystkich. Patrząc na noty innych zawodników z czołówki trzeba jasno przyznać, że Polak deklasuje rywali pod tym względem. Zapewne niektórym będzie ciężko uwierzyć, że przewaga jest aż tak znacząca.