Weekend w Willingen miał być wypełniony rywalizacją i aż trzema konkursami rozgrywanymi od piątku do niedzieli. Na razie udało się zrealizować tylko część planu, bo piątek był niebywale trudny dla organizatorów, jak i samych zawodników. Na tych pierwszych spadła lawina krytyki za próbę rozgrywania zawodów w ekstremalnie trudnych warunkach. Nie dość, że padał deszcz, to w dodatku podmuchy wiatru były niebezpieczne dla zawodników.
Skoczkowie znów przeżyją horror? Pogoda może dać się we znaki
Widać było to przede wszystkim po próbie Timiego Zajca. Słoweniec poszybował ponad 160 metrów w powietrzu i lądował na płaskim. Co więcej, musiał skracać skok, bo w innym wypadku zakończyłoby się to dla niego tragedią. Na szczęście Zajc nie odniósł kontuzji przy bardzo niebezpiecznym lądowaniu, ale organizatorzy zostali okrutnie skrytykowani za takie manewry. Niestety historia może się powtórzyć.
Na niedzielne popołudnie w Willingen zaplanowano zarówno kwalifikacje, jak i konkurs indywidualny. Problem jednak w tym, że mają o sobie przypomnieć opady deszczu oraz deszczu ze śniegiem, a co najgorsze podmuchy wiatru mogą sięgać nawet 8 m/s, co uniemożliwiłoby przeprowadzenie konkursu. Oby tym razem nie narażono zawodników na niebezpieczeństwo.