Piotr Żyła z domu wyprowadził się w czerwcu. Tak twierdziła jego żona Justyna, która oskarżała reprezentanta Polski o to, że zostawił ją i dzieci dla kochanki. Popularny "Wiewiór" odparł te zarzuty, przekonując, że problemy w jego małżeństwie nie miały nic wspólnego z inną kobietą, a zaczęły się zdecydowanie wcześniej. W innym miejscu, Justyna Żyła informowała, że dzień przed Wigilią jej mąż oznajmił jej, iż znalazł sobie kogoś innego. Nie dowiedzielibyśmy się o kryzysie małżeńskim państwa Żyłów, gdyby nie dzień powrotu polskich skoczków z Pjongczangu.
Kiedy już kadra Stefana Horngachera wylądowała w Polsce, 10-letni syn Piotra Żyły, Jakub wyczytał w sieci, że jego tatę odebrała z lotniska tajemnicza kobieta. Taką informację opublikował dwutygodnik "Flesz". Mały Kuba miał powiedzieć o wszystkim swojej mamie, a ta nie wytrzymała. Opublikowała na Instagramie emocjonalny wpis, który był zapalnikiem całej afery.
"Wasz wspaniały Piotr Żyła zostawił mnie, dzieci, bo nie potrafi żyć w rodzinie" napisała w mediach społecznościowych rozżalona żona reprezentanta. Dodała też wymowny hasztag "chciałam być dla ciebie najważniejsza powiedzi mi dlaczego ona jest lepsza". Wpis został usunięty, lecz przetrwał w internecie. Wtedy nie było już odwrotu. Żona skoczka potwierdziła, że para nie mieszka już razem, a następnego dnia Piotr Żyła opublikował oświadczenie, w którym starał się prostować słowa Justyny. Resztę historii z pewnością znacie.