Założenie było całkiem proste. Każdy trener, który wprowadzał do sportów późniejszego mistrza otrzymał 10 tysięcy złotych. Na gali w hotelu Sofitel Victoria zawodnicy sami nagrodzili szkoleniowców. Wśród wyróżnionych byli ludzie związani ze skokami narciarskimi. Uhonorowano aż trzech, uchodzących za ojców karier naszej najlepszej czwórki z tegorocznych mistrzostw świata. Wyróżnienie powędrowało więc do rąk Zbigniewa Klimowskiego (prowadził Kamila Stocha i Dawida Kubackiego), Jana Szturca (opiekuna Piotra Żyły) oraz Kazimierza Długopolskiego (zauważył talent Macieja Kota).
- Trenerzy, którzy teraz prowadzą medalistów, za medale dostają nagrody i z ministerstwa, i ze związków sportowych. A ci pierwsi szkoleniowcy, którzy często przez lata uczyli podstaw sportu późniejszych mistrzów, to często biedni ludzie. I zapomniani. Bardzo dobrze, że ktoś o tych trenerach pomyślał. Nie chodzi o pieniądze, dużo ważniejszy jest gest - stwierdził Kazimierz Długopolski, cytowany przez sport.pl.
Sprawdź też: Makabryczny upadek polskiej skoczkini. Jej twarz wygląda fatalnie [ZDJĘCIA]