Igrzyska olimpijskie w Pekinie są docelowym wydarzeniem dla wielu zawodników. W kadrze skoczków nikt nie ukrywa, że medal na tej imprezie to jeden z celów na nadchodzący sezon. Kibice liczą szczególnie na Kamila Stocha, który na swoim koncie ma już trzy złote krążki, a w Pekinie może przejść do historii. Sprawy przed igrzyskami nieco się jednak skomplikowały.
Kamil Stoch nie przetestuje skoczni olimpijskiej. Zapadła ważna decyzja
Zazwyczaj zawodnicy na kilka, kilkanaście miesięcy przed walką o olimpijskie medale, mają okazje przetestować obiekt, na którym odbędzie się rywalizacja. Zwłaszcza, jeśli skocznia jest nowa. A tak właśnie jest w przypadku kompleksu w Zhangkijakou. Ten miał być przetestowany w poprzedniej edycji Pucharu Świata. Na przeszkodzie stanęła pandemia.
Piotr Żyła niepokojąco o swoim zdrowiu. Walczy z bólem. Nie uwierzycie, jakie "lekarstwo" znalazł
Zawody w Chinach odwołano, a w zastępstwie odbyła się rywalizacja w Europie. Teraz jedyną możliwością na sprawdzenie skoczni w Zhangkijakou jest Puchar Kontynentalny, który odbędzie się na początku grudnia. PZN oficjalnie poinformował jednak, że żaden polski skoczek do Chin nie poleci. Nadzieje na testy obiektu bezpowrotnie zostały więc stracone.
PZN podjął ważną decyzję. Testu olimpijskiego nie będzie
W rozmowie z TVP Sport powody takiej decyzji przekazał Jan Winkiel, sekretarz generalny PZN. - Analizowaliśmy wszystkie za i przeciw. I wyszło nam, że przeciw jest więcej. To armagedon logistyczny. Zacznijmy od obowiązkowej kwarantanny po przylocie – 6 lub 8 dni. Żeby tam dolecieć, konieczny jest czarter z Frankfurtu n. Menem - wyjaśnia.
- Aklimatyzacja? Każdy to już zna i umie z nią poradzić. I teraz ostatnia sprawa: niechby tylko ktoś otrzymał tam pozytywny wynik. Tracimy go wtedy pewnie na kilka tygodni sezonu - dodał Winkiel. Sekretarz generalny stwierdził również, że brak testu nie powinien przełożyć się na wyniki, bo w lutym będą panowały tam zupełnie inne warunki.