Magdalena Fręch odpadła z Wimbledonu. Kolejna Polka za burtą
Magdalena Fręch to kolejna polska tenisistka, która jest za burtą Wimbledonu. Polka pierwotnie miała zmierzyć się na korcie z Anastazją Potapową, ale ta w ostatniej chwili wycofała się z dalszej rywalizacji. Z tego powodu Fręch musiała zagrać z zupełnie inną przeciwniczką. Padło na Victorię Mboko, która wykorzystała swoją sytuację i zameldowała się w II rundzie turnieju, wygrywając 6:3, 6:2.
Koszmar Magdaleny Fręch zaczął się kilka godzin przed meczem. Klęska Polki w Wimbledonie
Fręch nie szczędziła gorzkich słów pod adresem organizatorów. Oskarżyła ich o kompletne zniszczenie planu jej dnia. Nie dość, że zmieniono jej kort, to jeszcze godzinę rozegrania meczu. Fręch wprost przyznała, że to wszystko kompletnie wywróciło jej plan dnia.
Bitwa na gorące zdjęcia Magdy Linette i Magdaleny Fręch. Od samego patrzenia zaparuje ci monitor.
Wimbledon: Fręch wściekła na organizatorów
Polka cytowana przez Polsat Sport nie ukrywała ogromnego rozżalenia. Powiedziała m.in. o tym, że musiała wyjść na kort tuż po obiedzie i nie miała czasu, by zregenerować się po posiłku.
- Większym problemem była zmiana kortu na ten z numerem "10" oraz zmiana pory rozegrania meczu, bo wydarzyło się to na godzinę przed nim. Jestem osobą, która lubi mieć wszystko zaplanowane, a przez tę zmianę wszystko wywróciło się do góry nogami. Nawet tak prozaiczna kwestia jak posiłek przed grą okazała się kłopotliwa, bo musiałam wyjść na kort chwilę po obiedzie, co doprowadziło do wymiany zdań, a nawet awantury - przyznała Magda Fręch cytowana przez Polsat Sport.
Magdalena Fręch dodała, że nie jest to dobrze, a cała jej fizjologia została zaburzona przez organizatorów turnieju.
Taka organizacja nie jest czymś dobrym i nie było to fajne ze strony organizatorów, tym bardziej że byłam w "trzecim rzucie", a nie ostatnim, który jest z reguły przenoszony. Cała moja fizjologia została z tego powodu zaburzona, a timing został chyba gdzieś w domu... - dodała Polka po porażce.
