Zaczęło się od porażki 4:6, 4:6, 4:6 Michała Przysiężnego (nr 143) z liderem rywali Martinem Kliżanem (nr 36). We wszystkich trzech setach Polak szybko tracił podanie, a potem nie był w stanie odrobić strat. Znakomity Słowak grał zbyt solidnie.
- Jak oceniam swoją grę? Tak na 3 z plusem - stwierdził Przysiężny.
Zaraz potem na kort wyszedł Janowicz. Jego rywalem był zajmujący 121. miejsce w rankingu Gombos. - Mamy najlepszą drużynę w historii, ale nie gramy ze ślepcami - tonował nastroje przed spotkaniem ze Słowacją Jerzyk, przepowiadając ciężki bój o awans. Jednak po piątkowym pojedynku z mierzącym 196 cm Gombosem przyznał, że nie spodziewał się, że rywal zawiesi mu poprzeczkę aż tak wysoko.
Polska - Słowacja. ZAPIS RELACJI NA ŻYWO
W trzecim secie łodzianin prowadził 5:3 i serwował, ale roztrwonił przewagę. Potem ambitny Gombos obronił 3 piłki meczowe i urwał Janowiczowi seta. W ostatniej wymianie w tej partii w nieprawdopodobny sposób odegrał piłkę znad samego kortu. Zagranie było tak efektowne i zaskakujące, że kibice w Gdyni aż złapali się za głowy. Sam Janowicz też był w wyraźnym szoku. Stał kilka sekund na środku kortu, jakby nie wierząc własnym oczom.
- Co czułem po tamtej piłce? Byłem w szoku jak wszyscy, ale poza tym nie miałem jakichś głębszych myśli - mówił po meczu Jerzyk. - To było takie 10 sekund podziwu, bo Słowak zagrał rzeczywiście piłkę życia, ale wiedziałem, że to tylko jedna akcja i że nie dała mu jeszcze wygranej. Gombos zagrał naprawdę super mecz, a pod koniec trzeciego seta wykorzystał moment mojej słabszej dyspozycji. Jednak najważniejsze wtedy jest potrafić wyjść z kryzysu. To był tylko jeden set w plecy, krzywdy mi nie zrobił. Czekałem konsekwentnie na jego słabszy moment. To była cały czas ciężka orka, bo grał znakomicie i świetnie serwował. Ciężko mi było przejmować inicjatywę. Ale w końcu w czwartym secie zmęczenie zaczęło go zjadać i to była dobra okazja, żeby na niego naskoczyć - dodał Janowicz.
W sobotę spotkanie deblistów (godz. 13, relacja na SPORT.SE.PL, transmisja w Canal Plus Sport 2). O drugi punkt dla Polski powalczą Łukasz Kubot i Marcin Matkowski . A wszystko rozstrzygnie się w niedzielę, gdy znów na kort wyjdą singliści (godz. 12). Zacznie się od wielkiego starcia liderów - Janowicz kontra Kliżan. Słowak po łatwym zwycięstwie z Przysiężnym prowokował, mówiąc, że do jego pojedynku z łodzianinem może w ogóle nie dojść.
- Janowicz może przecież przegrać z Gombosem. A jak po piątkowych singlach i sobotnim deblu będzie 3-0 dla Słowacji, będziemy mieli awans - stwierdził. - Przykro mi, że pokrzyżowałem mu plany - skomentował wypowiedź Kliżana Janowicz.