Janowicz pokonał Stachowskiego, Polska wygrała z Ukrainą
"Super Express": Radość po wygraniu ostatniej piłki ze Stachowskim była chyba większa niż po wygraniu turnieju ATP?
- To są specyficzne rozgrywki, i człowiek wpada w jakiś trans. Również dlatego, że nie gramy tylko dla siebie, ale i dla kraju. Wydziela się więcej adrenaliny niż zwykle i stąd moje pobudzenie i radość po zwycięstwie.
To zwycięstwo pozwoliło panu zapomnieć o nieudanym występie w ostatnim Wimbledonie?
- Nie było takiej potrzeby, bo bardzo szybko zapomniałem o Wimbledonie.
Po pierwszym meczu z Ołeksandrem Dołgopołowem w piątek, wielu zarzuciło panu, że zlekceważył pan dziennikarzy odpowiadając na pytania półsłówkami.
- Odpowiadałem krótko, bo czasami odczuwam, że dziennikarze i tak piszą o mnie co chcą i nie warto odpowiadać długo. Bez względu na to, co powiem, to i tak tworzą fikcyjne historie na mój temat.
Chyba nie można wszystkim zarzucić nierzetelność ?
- Oczywiście, że nie wszystkim. Są tacy, którzy oceniają mnie rzetelnie i piszą prawdę, a nie koloryzują.
Pana udział w ostatnim Wimbledonie wielu zapamięta nie z powodu występu na korcie, ale z tego, że przed konferencją wyprosił pan z sali jednego z polskich dziennikarzy...
- Czy coś nadzwyczajnego wydarzyło się na tej konferencji? Grzecznie poprosiłem dziennikarza, czy może opuścić salę. Znam go od ponad 10 lat - wiem jak pracuje, co mówi na mój temat i jak działa na moją niekorzyść. To co później pisano o tej konferencji było kompletną fikcją. Tak się składa, że nagrywam sobie konferencje, żebym mógł je odsłuchać. Myślę, że można odtworzyć zapis tej konferencji - bo są na grywane przez organizatorów Wimbledonu - żeby wszyscy wiedzieli jak wyglądała. Z relacji w mediach wynikało, że powiedziałem, że to kibice mi przeszkadzali i na nich zrzucałem winę za porażkę, co było absurdem i wymysłem dziennikarzy. Ja na pytanie jednego z nich: Kto z trybun "wydzierał" się w moją stronę gdy serwowałem, odpowiedziałem tylko: Jakiś Polak. Niektórzy z dziennikarzy stworzyli historię, że kibice mi przeszkadzali i ich winię za porażkę. Dlatego może lepiej udzielać odpowiedzi dwoma słowami, bo im dłużej tym gorzej, a i tak będą dopisane nieprawdziwe słowa do tego.
Dlaczego decyduje się pan na współpracę z Darrenem Cahillem (50 l.) ?
- Jestem sponsorowany przez firmę Adidas, z którą współpracuje pan Cahill. Właśnie przez Adidasa "złapaliśmy" ze sobą kontakt, dogadaliśmy pewne szczegóły i cieszę się, że będzie w moim sztabie współpracowników.
Jak wyglądają pana najbliższe plany. Myśli pan już o US Open ?
- Zdecydowanie za wcześniej na to, bo każdy turniej jest ważny i każde punkty liczą się do rankingu. Dzisiaj wyjeżdżam na turniej do Bastad.