Świątek 12 września otrzymała pozytywny wynik testu antydopingowego. Od tego czasu razem z zespołem podejmowała kroki, by wyjaśnić sytuację. Po przedstawieniu dowodów i wykazaniu, że stężenie substancji było niezwykle niskie - ITIA (Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa) nałożyła na nią tylko miesięczne zawieszenie. Okazało się, że źródłem problemu była zanieczyszczona melatonina, którą polska tenisistka stosowała na tzw. jetlag (problemy ze snem, związane często ze zmiana strefy czasowej) po długich podróżach.
ZOBACZ: Beatriz Haddad Maia broni Igi Świątek, ale mówi o poczuciu krzywdy! Ona też była zawieszona!
"To nie jest doping!"
Roddick podcaście podkreślił, że nie uważa sytuacji Świątek za przypadek dopingu. Zauważył, że melatonina, pomagająca pokonać słynny już jetlag, nie powinna być utożsamiana z dopingiem, bowiem to substancja - obecna w śladowych ilościach - nie miała wpływu na wydolność. Zwycięzca US Open z 2003 roku zaznaczył, że jeśli wszyscy naukowcy zgadzają się, że zanieczyszczona melatonina nie zwiększa wydolności, to nie ma sensu podnosić sprawy w kontekście dopingu.
- Nie mogę tego nazywać dopingiem. Wzięcie melatoniny na jetlag o 2:30 w Cincinnati... To było po prostu niefortunne dla niej. Negatywny test w Paryżu, negatywny podczas igrzysk, negatywny test w Nowym Jorku, więc to nie jest coś, co trwa. To jest po prostu do bani, ponieważ nagłówki i najgłupsi ludzie w naszym sporcie mówią "doping!" - mówił Roddick, wskazując, że nie można mówić o dopingu, gdy mowa o zanieczyszczonym leku i śladowej ilości nielegalnej substancji.
ZOBACZ: Iga Świątek straciła mnóstwo pieniędzy na wykroczeniu dopingowym. Ta suma robi wrażenie
Świątek w dniach 19-22 grudnia weźmie udział w pokazowym turnieju World Tennis League w Abu Zabi, a tydzień później przeniesie się do Australii na turniej United Cup.